FRANK SANCHEZ: JOYCE JEST JESZCZE WOLNIEJSZY NIŻ AJAGBA, POKONAM GO
Frank Sanchez (20-0, 13 KO) chętnie wyjdzie naprzeciw Joe Joyce'a (14-0, 13 KO), który narzeka trochę ze swoim zespołem, że ci najlepsi go unikają.
Obaj są wysoko notowani - Sanchez WBC #4, IBF #8, WBO #3 oraz Joyce IBF #6, WBC #2, WBO #1. Lepszy z tej dwójki miałby więc walkę mistrzowską na wyciągnięcie ręki. A że w wadze ciężkiej nie brakuje teraz konkurencji i ciekawych zawodników, wizja oficjalnego eliminatora mogłaby skusić Kubańczyka i Anglika do takiej potyczki.
- Ten facet jest po prostu za wolny. Nasze drogi na pewno się skrzyżują i nie mam wątpliwości, że prędzej czy później będziemy walczyć między sobą. Pytanie tylko czy w tym, czy może w następnym roku? Nie mam również wątpliwości, że wyjdę z tej potyczki zwycięsko. Joyce przypomina bardzo Efę Ajagbę, którego mam już na rozkładzie. Jest równie duży i silny jak Ajagba, tylko jest od niego jeszcze wolniejszy. Ten gość nie będzie dla mnie stanowił większego problemu - zapewnia Sanchez.
Przypomnijmy, że niepokonany kubański "ciężki" odszedł z Canelo Team i od niedawna trenuje pod okiem cenionego Joe Goosena. Następny pojedynek ma stoczyć pod koniec sierpnia, choć na ten moment nie znamy jeszcze nazwiska jego rywala.
Sanchez w ostatnim pojedynku w połowie października wygrał zdecydowanie na punkty z Christianem Hammerem. Tego samego Hammera w minioną sobotę Joyce zastopował w czwartej rundzie.
Trochę odpłynął z tym Ajagbą. Joyce to wieksze wyzwanie.
Ale faktycznie Sanchez mógłby pokonać Joyca.
Joyce jest wolny, ale bije seriami (któryś cios z kolei dochodzi), ma kondycję konia, nie boi się przyjąć ciosu, wręcz kosztem jego przyjęcia stara się wstrzelić w akcje rywala żeby go czymś złapać. Bije dużo po dołach i cały czas naciera. To byłby koszmar dla takiego "uciekacza" jak Sanchez bez mocnego pojedynczego ciosu, którym mógłby chociaż na chwilę zatrzymać Joyca w jego torach. Jak się nie ma kondycji Usyka i mocnego ciosu to z Joycem ma się problemy. Fakt, że Joe wolno wchodzi w walki premiowałby Sancheza w pierwszych rundach, gdzie pewnie pierwsze 3 starcia zgarnąłby na czysto, ale potem...? Do końca 12 rundowego dystansu droga przez mękę i ja w osobie Joyce'a widziałbym faworyta do przełamania Sancheza w końcówce po uprzednim obiciu dołów i zrobienia go mniej mobilnym.
Osobiście od dawna powtarzam, że bokser z górnej półki, z dobrą pracą nóg i obroną oraz bez wyraźnych braków (np. problem z kondycją - jak u Takama) jest dla mnie faworytem przeciwko JJ. Wymianiałem tam zwłaszcza Huntera i Parkera (ten drugi dla mnie wyraźnym faworytem), nie pomyślałem o Sanchezie, ale on także pasuje do tego opisu. Raczej stawiałbym na Sancheza, chociaż zanim postawiłbym pieniądze, chciałbym zobaczyć go jeszcze w walce z kimś notowanym niżej od Joyce'a, ale oczko wyżej od dotychczasowych przeciwników (powiedzmy Helenius - Demirezen - Kabayel - H Fury).