ANDY RUIZ ZNÓW ZMIENIA TRENERA - WALKA Z ORTIZEM 4 WRZEŚNIA
Redakcja, espn.co.uk
2022-06-19
Trzy tygodnie później niż pierwotnie zakładano - ostatecznie 4 września, naprzeciw siebie staną należący do światowej czołówki wagi ciężkiej Andy Ruiz Jr (34-2, 22 KO) i Luis Ortiz (33-2, 28 KO).
Obaj panowie w wywiadach odgrażali się nokautami, ale tak naprawdę dopiero teraz padła konkretna data. Pojedynek odbędzie się w Los Angeles.
Dodajmy, że w trzeciej kolejnej walce "Niszczyciel" wystąpi u boku nowego trenera. Po przegranym rewanżu z Anthonym Joshuą zwolnił Manny'ego Roblesa. Potem zachwalał jak oszalały Eddy'ego Reynoso, z którym pokonał Chrisa Arreolę na punkty. Ale od tej potyczki minęło sporo czasu, a Ruiz i Reynoso już nie współpracują.
Tym razem Andy'ego do walki przygotuje Alfredo Osuna.
potem jeszcze tylko wygrać z Furym i Usykiem i zostałby legendą... Niestety wybrał walki z Arreolą i Spongiem. Nie wiem, co powie waga, ale próba ucieczki do Sponoga, zmiana trenera i przesuwanie daty mi już mówią wiele.
W przypadku drugiej wygranej Ruiza historia potoczyłaby się zupełnie inaczej. Joshua wypadłby z gry a Wilder na pewno nie walczyłby z Furym, skoro do zrobienia byłaby unifikacja w USA. Jeśli wygrałby ją Wilder, to może wtedy do gry wskoczyłby Fury. Jeśli zwycięstwo przypadłoby Meksykaninowi, to na bank byłby rewanż a potem diabli wiedzą co. Raczej walka Ruiz vs Whyte. Chyba że za walkę z Furym byłyby jakieś straszne pieniądze. Ale Ruiz wolał przejeść swoją legendę i kolejnej szansy już nie dostanie. Albo ją dostanie, jak już będzie na etapie obecnego Puleva.
No wiesz. Gdyby Washington wygrał z Wilderem, albo Hasim Rahman wygrał rewanż z Lewisem to też historia potoczyłaby się zupełnie inaczej...
"Ruiz wolał przejeść swoją legendę" - no właśnie o to chodzi, że wyszła mu jedna kontra w jednej walce (która okazała się być TĄ walką), a ludzie (nie mówię Ty, ale ludzie) od 3 lat pierdolą o legendzie. Kogo Ruiz pokonał choćby z top 30? Nikogo. Całe CV wisi na tej jednej walce.
Dlatego mówię o "przejedzeniu legendy" :) Gdyby wygrał rewanż z Joshuą, to by byłby o krok od legendy. Ale on wolał imprezować i żreć, wiedząc, że Joshua trenuje jak wściekły i zbija wagę, chcąc być szybszy. Co automatycznie ustawia taktykę pod szybkość i ciosy z kontry. Ruiz się tym przejął? Miał to w dupie. I przejdzie do historii jako łakomy grubas, któremu wyszedł jeden cios. Tak jak Buster Douglas. Dziś wiadomo o nim tylko to, że jeszcze nie umarł.