TYSON FURY: TRENUJĘ CODZIENNIE, ALE KARIERĘ SKOŃCZYŁEM
Tyson Fury (32-0-1, 23 KO) zaprzeczył plotkom i sugestiom o kontynuowaniu kariery. Wciąż aktualny mistrz WBC wagi ciężkiej podtrzymuje, że w oficjalnej walce już go nie zobaczymy.
"Król Cyganów" już przed walką z Dillianem Whyte'em (KO 6) zapewniał, iż będzie to jego pożegnanie z boksem. Pod koniec kwietnia obronił pas World Boxing Council po raz drugi i powtórzył wcześniejsze deklaracje.
- Tyson jest na emeryturze tak długo, aż nie wrócimy do niego z ofertą kolejnego dużego wydarzenia. Wtedy powróci z emerytury - powiedział kilka dni temu Bob Arum, współpromotor Tysona. I wydaje się pewny swego. Do powrotu Fury'ego ma rzekomo skłonić wizja pełnej unifikacji ze zwycięzcą rewanżu Aleksandra Usyka (19-0, 13 KO) z Anthonym Joshuą (24-2, 22 KO). I oczywiście olbrzymia wypłata. Sam Fury jednak powtarza do znudzenia, że pozostanie konsekwentny w swojej decyzji.
- To dziś mój drugi trening. Właśnie przeczytałem, że wracam z emerytury. To dla mnie nowość, nic o tym nie wiem. Nic się nie zmienia, skończyłem karierę. Trenuję dzień w dzień, ale tylko po to, żeby utrzymać kilogramy i zdrowie psychiczne - tłumaczy Fury.
Calzaghe to kiepski przykład, z najlepszymi walczył past prime. Dzisiaj mało kto o nim pamięta, a szkoda bo był naprawdę dobry. Wg mnie z Jonesem i Hopkinsem przegrałby gdy byli u szczytu.
Wchodź dalej od tyłu. A co mnie odbchodzi Edzio, to dorosły facet. Na dzień dzisiejszy twierdzę że Usyk z walki z Joshua robi Furego.
uznam lepiej komuś wchodzić od tyłu niż przyjmować od kogoś dna, w postaci zupki mlecznej
Słabo znasz się na boksie. Zupka jest o wiele fajniejsza, jest smaczna, zdrowa, gorąca i wesoła, mnnNNNiiAAAammmMM