NIESPODZIANKA - LUCAS BROWNE PRZEJECHAŁ SIĘ PO JUNIORZE FA
Kiedy Lucas Browne (31-3, 27 KO) został znokautowany przez rugbystę Paula Gallena wydawało się, że to już koniec jego kariery. Minęło czternaście miesięcy, a 43-letni Australijczyk znów znalazł się w świetnym miejscu.
Lucas zaskoczył już w grudniu, gdy przegrywając na punkty znokautował w siódmej rundzie Faiga Opelu, a dzięki regionalnemu pasowi awansował na piętnaste miejsce rankingu federacji WBA. Teraz jego akcje podskoczą jeszcze bardziej, bo właśnie znokautował dużego faworyta, Juniora Fa (19-2, 10 KO).
Browne trafił w 70. sekundzie prawym sierpem w okolice ucha i krótkim lewym w kombinacji, który eksplodował na brodzie rywala. Zraniony Fa z wielkim trudem podniósł się na osiem. Sędzia puścił walkę, nowozelandzki faworyt zdołał pouciekać jeszcze pół minuty, dopóki "Big Daddy" nie poprawił kolejnym prawym sierpem. Po tej akcji było już po wszystkim. Wszystko w niecałe dwie minuty! Duża niespodzianka...
Browne wywodzi się z kick-boxingu i MMA. Przedtem był też wykidajłą w australijskich nocnych tancbudach. Dlatego moim zdaniem nie "siedział" w takim sensie, jak ty to rozumiesz. Pajdy nie dostał :P Oczywiście mógł mieć jakieś epizody za bójki, ale osobiście nie sądzę.
Tatuaże ma po prostu tandetne. Trochę wątków maoryskich i polinezyjskich, cała reszta to eklektyczny miks bezgustownego badziewia. Ale na australijskich tatuażach więziennych się nie znam, więc się nie wypowiem. Z drugiej strony obecnie każdy tatuuje sobie to, co akurat wypatrzył na drzwiach jakiegoś kibla. Masa polskich hur dur twardych kiboli ma rosyjskie róże wiatrów i inne dziary "worów w zakonie", dzięki którym w rosyjskiej kolonii nie przeżyliby dłużej niż dzień. Świat upada :P
Po co w ogóle utrzymywać jakieś przepisy o zakazie bicia w tył głowy, skoro i tak nikt ich nie przestrzega?
*
*
*
To fakt, a te ciosy są dewastujące. Rabbit punch to w boksie najgorsze gówno, bo to prosta droga do wózka. Fa zostł znokautowany nieprzepisowym ciosem i walka powinna być NC.
https://youtu.be/MvgmRq1dIYw?t=492
Nie żadne NC, tylko dyskwalifikacja. Tak kiedyś było w zawodowym boksie. Nie było dyskusji, czy bokser chciał tam uderzyć, czy nie, ale liczył się skutek w postaci ciosu, który trafił w tył głowy. Dlatego bokserzy wystrzegali się celowania w ucho, bo niewielka pomyłka (lub ruch przeciwnika) powodowała, że wylatywało się z ringu z dyskwalifikacją. Z nokautów na głowę to jakieś 80% było po ciosach na szczękę. A dzisiaj mamy proporcje: szczęka 30%, ucho 30%, tył głowy 30% (co najmniej), reszta 10%
Drugi nokdaun i nokaut to owszem, cios centralnie w tył głowy, co zresztą nie umknęło uwagi komentatorów, problem tylko taki, że znowu przy wyprowadzaniu tego ciosu stali centralnie naprzeciw siebie i niestety Fa sam się odwrócił do przeciwnika bokiem, przez co cios idący na bok głowy spadł na jej tył. Żaden z tych ciosów to nie był rabbit punch, może ten drugi częściowo podchodził, ale nie wyglądał na bity z taką intencją.
Nie żadne NC, tylko dyskwalifikacja.
*
*
*
Zamiar ma tu znaczenie. NC moim zdaniem. Jak ktoś wsiada pijany za kółko i kogoś zabije to przecież to nie było jego zamiarem, bo być może chciał po prostu pojechać po bułki. Nie można też karać Browne za to, że chciał walczyć i zadawał ciosy, a Fa schylał się mocno lub odwracał. To tak jak z ciosami poniżej pasa w walce Garcia-Matthysse. Argentyniec schodząc nisko i ściągając Garcię kładąc lewą rękę na jego głowie sam je pośrednio prowokował. Jakby Browne był Gołotą i bił poniżej pasa z pełną premedytacją, bo jest "miętki" to dyskwalifikacja, jak jebnął zamachowym, a gość się schylił i dostał w tył głowy to jest faul. Przerwa, czas na dojście do siebie, a jak nie ma dojścia do siebie to ogłoszenie walki jako no contest, a nie wygrana przez TKO, bo to w tej walce jest absolutnym oszustwem.
Drugi nokdaun i nokaut to owszem, cios centralnie w tył głowy, co zresztą nie umknęło uwagi komentatorów, problem tylko taki, że znowu przy wyprowadzaniu tego ciosu stali centralnie naprzeciw siebie i niestety Fa sam się odwrócił do przeciwnika bokiem, przez co cios idący na bok głowy spadł na jej tył. Żaden z tych ciosów to nie był rabbit punch, może ten drugi częściowo podchodził, ale nie wyglądał na bity z taką intencją.
*
*
*
Dokładnie. Zamiar, a czyn.
Nie zgadzam się z Waszym podejściem do sprawy, że liczy się zamiar, a nie czyn. Na pewno słyszeliście o "zamiarze ewentualnym" w przypadku przestępstw. Podobnie jest w boksie. Bokserzy kalkulują sobie tak: Celuję w ucho, bo to wrażliwe miejsce, ale jak przypadkiem przypierdolę mu w tył głowy to jeszcze lepiej. I to jest właśnie ów zamiar ewentualny, który powinien być karany dyskwalifikacją i kiedyś (jeszcze 20-30 lat temu) był. Teraz nie jest, więc mamy zgony i ciężkie kalectwa w boksie, nie mówiąc już o niesprawiedliwych wynikach. Gdy walczą nie bijący w tył głowy z bijącym (choćby ewentualnie) w tył głowy, to szanse nie są równe.
A najlepiej zacząć od surowego karania takich prawdziwych rabbit punches (celowo zadawanych w zwarciu, a już przede wszystkim z góry).
I to jest właśnie ów zamiar ewentualny, który powinien być karany dyskwalifikacją i kiedyś (jeszcze 20-30 lat
temu) był. Teraz nie jest, więc mamy zgony i ciężkie kalectwa w boksie, nie mówiąc już o niesprawiedliwych wynikach.
*
*
*
Nie, od tego tam jest ten pan pomiędzy nimi, który bierze za to kasę (czasem naprawdę dobrą). Przecież nieodłączną domeną boksu jest to żeby bić tam gdzie boli. Czy to rozjebana skroń, po przypadkowym zderzeniu głowami, czy to rozwalony nos po dobrym ciosie, przez który nie można oddychać czy to też walenie lewym sierpowym na wątróbkę, gdzie gołym okiem widać, że gośc przed tobą tych ciosów nie lubi i mu "przeszkadzają". Bij tam gdzie boli. To jest boks vide Lebedev vs. Jones i rozwalone oko, w które specjalnie Guillermo celował i nie mów mi, że nie. Innym tematem jest z kolei jebnięcie komuś w tył głowy z pewnym przekonaniem licząc na to, że "inni nie zauważą", bo to jest faul podchodzący pod kryminał dlatego też jestem cała sytuacją oburzony i nie uznaję walki Lucas Browne-Junior Fa jako odbytą. Mam jednocześnie nadzieję, że nic się temu chłopakowi nie stało i to nie był cios który go wykluczy z ringu czy z życia.
Monterrey 2010. Walczą niedawno zdetronizowany były mistrz świata WBA w półciężkiej Hugo Garay z Chrisem Henrym. Po dwóch kolejnych ciosach w tył głowy i popchnięciu przez rywala Garay przewraca się i z premedytacją daje się wyliczyć, bo jest przekonany, że wygra przez dyskwalifikację. Tymczasem sędzia orzeka KO1 dla Henry'ego, co wywołuje protesty całej ekipy Garaya i przejściową zadymę w ringu. To była walka, która de facto zalegalizowała ciosy w tył głowy.
Nie zwracajcie uwagi na tendencyjny komentarz. Powtórki pokazują tylko drugi cios. Najlepiej ocenić sytuację "na żywo" od momentu, gdy jest 1:00 do końca rundy. Oczywiście też można się spierać, czy ciosy Henry'ego trafiły w tył, czy bok głowy. Kiedyś tył głowy liczył się na zewnątrz małżowiny usznej, jak jest teraz to nie wiem.
Generalnie pozostaję przy moim zdaniu. Pierwszą i najważniejszą zasadą w boksie jest "protect yourself at all times", a nie "odwracaj się do przeciwnika tyłem". Bokser może i musi brać odpowiedzialność, za to co on robi, a nie za to, co zrobi przeciwnik. Ochronę bokserów przed ciosami w tył głowy zacząłbym od surowego karania tych, które są faktycznie zadawane z takim zamiarem (wliczając w to ten pierwszy z tego linka Garay-Henry).