KAMBOSOS PRZYPOMNIAŁ RASISTOWSKIE SŁOWA HANEYA O 'BIAŁYM CHŁOPCU'
George Kambosos Jr (20-0, 10 KO) zachodzi jak może za skórę Devina Haneya (27-0, 15 KO). Wyciągnął mu właśnie słowa o lekkim zabarwieniu rasistowskim sprzed dwóch lat. Od walki dzieli nas kilkadziesiąt godzin, wszystkie chwyty więc dozwolone.
Haney wygłupił się w 2020 roku, powtarzając idiotyczne słowa Bernarda Hopkinsa o tym, że "Nigdy nie przegra z białym chłopcem". Aktualny mistrz WBC wagi lekkiej szybko za te słowa przeprosił, ale Australijczyk właśnie mu je przypomniał.
- Jego słowa to brak szacunku. Sugerowanie, że nigdy nie przegrałby z białym zawodnikiem, po prostu pokazuje jaką jest naprawdę osobą. To było poniżej pasa, coś nieludzkiego. Okazał brak szacunku dla moich rodaków i wszystkich białych ludzi na świecie. Powinien spojrzeć na siebie w lustrze i wziąć odpowiedzialność za to co mówi. Bo jeśli naprawdę wierzy, że żaden biały człowiek go nie pokona, tym chętniej walnę go w głowę i może wtedy doceni trochę moje umiejętności - stwierdził Kambosos.
ŚP. wujek żyjący w USA mi opowiadał kiedys że zawsze byli dobrze ubrani a w domach syf i zapierdalały karaluchy.
Nie mówię tak o wszystkich czarnych, bo są też i poukładani ale nie ma wątpliwości że znaczna część tej społeczności to próżni ludzie.
Zapatrzony w siebie narcyz z wybujałym ego, pamiętam kiedyś ten tekst o białym chłopcu z ust Hopkinsa.
Bardzo dobrze napisałeś. od siebie dodam że czarni za oceanem mogą wszystko, zaś biali musza sie liczyć z konsekwencjami - taka jest niestety dziś ta pieprzona, lewacka poprawność polityczna.
Oni czuja się "wielce pokrzywdzeni, bo kiedyś tam musieli zbierać bawełnę pod groźba bata tylko... Nie pomyślą o tym że gdyby biali ludzie ich nie ucywilizowali to taki Mayewatcher, Hopkins czy Haney, pewnie do dziś mieszkali by w domku z trzciny i nie mieli milionów na koncie jak mają - o tym już nie wspominają jakoś dziwne nie...
Dziś powiesz "murzyn" i często nawet na polskich forach czy realu ludzie patrzą się na Ciebie jak na rasistę.
Niestety takie czasy, przez co wynika że Tuwim, twórca wierszyka dla dzieci "Murzynek bambo" był według dzisiejszej poprawności rasistą 😂
Co do Ukrainy i Wołynia też się zgadzam, bo my im pomagamy teraz BAAAARRRDZOOO dużo, więc nawet nie powinniśmy o to prosić, tylko oni sami powinni się domyśleć, bo jak na razie tylko biorą. Pzdr.
ŚP. wujek żyjący w USA mi opowiadał kiedys że zawsze byli dobrze ubrani a w domach syf i zapierdalały karaluchy.
Nie mówię tak o wszystkich czarnych, bo są też i poukładani ale nie ma wątpliwości że znaczna część tej społeczności to próżni ludzie.
Zapatrzony w siebie narcyz z wybujałym ego, pamiętam kiedyś ten tekst o białym chłopcu z ust Hopkinsa."
Flakon i kto to mówi jak ty z garbuskiem żyjesz pod mostem
Cała sprawa ma jednak niebywale zabawny aspekt, który najwodoczniej umyka tym, którzy się epitetem na co dzień posługują. I głównie dlatego jest zabawny. „Lewactwo” nie jest wynalazkiem ani konserwatywnych think tanków, ani prawdziwych patriotów. Ojcem chrzestnym (tak potrzebnego konserwatywnym wannabies) pojęcia jest Włodzimierz Uljanow, znany też jako Lenin. To on, jeszcze w 1922 roku w ramach obrony monopartyjnej dyktytury wymyślił, „lewactwo“ (??????? ) jako zbiorowe określenie na tych, którzy w swej infantylnej oraz naiwnej (lecz jego zdaniem na pewno szkodliwej) ślepocie nie zgadzali się z jego wizją przebudowy społeczeństwa. Sylvia Pankhurst mogłaby na ten temat powiedzieć dużo. I swego czasu powiedziała. Bycie „lewakiem” nie było przyjemne w raju robotników i chłopów. Każdy mógł nim zostać, np. domagając się sprawiedliwości społecznej, powołując się na zaszczytne idały rewolucji lub kwestionując omnipotencję nowej biurokracji. Albo nie robiąc zupełnie nic. Anarchiści, anarchosyndykaliści, związkowcy, feministki, niewygodni krytycy spotykali się (po uzyskaniu etykietki) w tym samym łagrze lub przed tym samym plutonem egzekucyjnym. Po 1945 „lewactwo“ przetrwało w partyjnej nowomowie opierających się reformatorskim tendencjom zachodnich komunistycznych jaczejek (jako leftism lub gauchisme) do ich początku końca, czyli do końca lat 60tych zeszłego stulecia. Ironia losu sprawiła, że po 1989 reanimatorami językowego, leninowskiego trupa, stali się postkomunistyczni kandydaci na konserwatystów.
Finał, czyli co mamy.
Tak więc mamy obecnie to, co mamy. Uważających się za praw(ico)ych głupków i dyskutantów wymachujących w celach denuncjacyjnych leninowskim dyktatorskim wynalazkiem w przeświadczeniu, że jest to sprytne rozwiązanie, tymczasem się ośmieszają.
Wal się jełopie mimo 40 mam i 1.8 m ważę 80 kg więc nie wiem skąd wziąłeś tego grubasa przychlaście.
Z resztą FURMI Cię tu wyjaśnił przegrywie życiowy więc ciąg się i szukaj atencji u innych...
Ja więcej z takim leszczem jak ty nie zamierzam pisać, bo zwyczajnie szkoda czasu. Paa :)
Co do Wołynia, nie uważam, że powinniśmy o tym milczeć, po rpsotu rzetelnie i szczerze rozmawiać. NIe powinno to psuć stosunków i naszej pommocy.
VVD no ok, tylko co te zaszłości historyczne mają do obecnego zjawiska? Zamiast lewactwo nazwij to sobie 'progressive left' i tyle. Ja mam poglądy lewicowe, ale lewactwa nienawidzę właśnie za to, że zamiast robić robotę pozytywną w walce z rasizmem, homofobią, itd. lewactwo głównie próbuje narzucać rozwiązania negatywne, zakazywać mówienia o wszystkim co niewygodne, itd.