BENAVIDEZ ROZJECHAŁ LEMIEUX W WALCE O PAS WBC
David Benavidez (26-0, 23 KO) rozjechał Davida Lemieux (43-5, 36 KO) i po raz trzeci sięgnął po pas WBC kategorii super średniej, choć tym razem tylko w wersji tymczasowej. Ale jeśli Canelo zostanie w półciężkiej, bombardier z Phoenix zostanie przemianowany na pełnoprawnego championa na granicy 76,2 kilograma.
Wiadomo było, że obaj biją bardzo mocno i może to być krótki pojedynek. Potrwał niespełna trzy rundy, ale to był popis jednego aktora.
Kanadyjczyk ruszył swoim firmowym lewym sierpem, lecz Benavidez przepuszczał te akcje, sam trafiał ciosami prostymi, a 15 sekund przed końcem pierwszej odsłony skontrował swoim lewym sierpowym. Zamroczony Lemieux poleciał na liny. David dopadł go tam i okładał z obu rąk. Sędzia wkroczył do akcji, prawdopodobnie chcąc przerwać potyczkę, lecz w tym samym momencie zabrzmiał zbawienny dla Lemieux gong. Było to jednak tylko odroczenie wyroku.
W drugiem starciu Benavidez posłał przeciwnika na deski lewym hakiem na szczękę. Znęcał się nad dawnym mistrzem wagi średniej, ten jednak dzielnie odpowiadał obszernymi sierpami, próbując wrócić do gry. Ale Amerykanin nie dał mu nawet na moment odetchnąć.
- Pokaż mi coś - mówił do Lemieux w przerwie pomiędzy drugą a trzecią rundą sędzia Harvey Dock. Kanadyjczyk wyszedł po przerwie w wymiany, ale to Benavidez trafił akcją lewy-prawy sierp. Wtedy też z narożnika Lemieux poleciał ręcznik na znak poddania.
- Znokautuję każdego w limicie wagi super średniej, tylko te sk...y nie chcą podpisać kontraktu na walkę ze mną - powiedział po szybkiej i efektownej robocie Benavidez.
Sposoby są różne, wszystko to kwestia ceny. Jeśli ma się przyjaciół w strukturach "antydopingowych", to można korzystać z diuretyków i "dopingu krwi". Czyli - przed ważeniem "wypompowujemy" litr krwi z kawałkiem, tuż po ważeniu wpompowujemy go z powrotem. Wygląd "wczesnego Canelo" na ważeniu jest ewidentną poszlaką :) Tyle że jest to zabronione, bo w przypadku takich praktyk w organizmie naturalnie tworzą się substancje zabronione. W ramach słodkiego bonusu.
Można też zrobić płukanie jelit. W ten sposób można zbić naprawdę mnóstwo kilogramów, ale trzeba bardzo uważać, żeby czegoś nie uszkodzić. I przy okazji nie osłabić zawodnika. Ostatecznie można zastosować najprostszy możliwy sposób. Uśmiechnąć się do ludzi dostarczających/obsługujących wagę. W końcu w kasynach od początku ich istnienia dzieją się różne cuda, zarówno w przypadku urządzeń mechanicznych, jak i elektronicznych. Tutaj ograniczeniem jest już wyłącznie wygląd zawodnika. Podsumowując, z Jarrella Millera średniego się raczej nie zrobi, ale z Benavideza super średniego już bez problemu.
Nawet mi was nie żal.
Już o tym pisałem jakiś czas temu w przypadku jednego typa - nawet Ci którzy go nie lubią to i tak na okrągło o nim piszą :D