BIWOŁ O WALCE Z RAMIREZEM: TO NIE JEST MÓJ PIERWSZY WYBÓR
Były mistrz świata wagi super średniej Gilberto Ramirez (44-0, 30 KO) znokautował w ostatnią sobotę Dominica Boesela w eliminatorze WBA wagi półciężkiej. Czempion WBA Dmitrij Biwoł (20-0, 11 KO), niedawny pogromca Saula Alvareza, zabrał głos na temat swojego pojedynku z Ramirezem.
- Walka z Gilberto Ramirezem to dla mnie interesująca opcja. Ale Ramirez nie jest na mojej liście na pierwszym miejscu. Najpierw wolałbym walczyć o wszystkie pasy mistrzowskie (ze zwycięzcą czerwcowej walki unifikacyjnej Beterbijew vs Smith Jr - przyp.red.). To jest pierwszy wybór, Ramirez jest raczej drugim - powiedział Biwoł.
- Ramirez wiele razy mówił o mnie w wywiadach. Jest dobrym zawodnikiem, ma konkretne osiągnięcia. Jeżeli nie będę mógł walczyć o wszystkie pasy, chciałbym zmierzyć się z Ramirezem - dodał Rosjanin, który po zwycięstwie nad Canelo znalazł się w pierwszych dziesiątkach wszystkich najważniejszych rankingów bez podziału na kategorie.
- Sparowałem z Biwołem i dużo o nim wiem (...) Moja walka z nim będzie zupełnie inna niż jego walka z Canelo. Jestem wyższy od Biwoła i mam większy zasięg. To nie będzie wyrównana konfrontacja, łatwo go pokonam, jestem najlepszym zawodnikiem w wadze półciężkiej - stwierdził notabene w zeszłym tygodniu Meksykanin Ramirez.
Bivol chirurgiczne oczko, znakomity lewy prosty, kapitalna praca nóg i świetne unikanie ciosów, Ramirez ma znakomite doły i dobrze markuje ciosy. Prace nóg też ma bardzo dobrą. Przyznam że chętnie to zobaczę.
Ramirez może być za wolny
A swoją drogą jak nisko na liście prioryrtetów znalazł się były król P4P ... Nie jest pierwszym wyborem, nawet na drugie miejsce się nie łapie
Ramirez robi 205 lb ... ? imponujące .
Biwoł może sobie ustalać priorytety, lecz to pobity Canelo trzyma w dłoni klucz do jego najbliższej przyszłosci.
Może trwa casting sędziów do rewanżu :)
Lista listą, a cholerne klauzule rewanżowe pozostają w mocy.
Biwoł może sobie ustalać priorytety, lecz to pobity Canelo trzyma w dłoni klucz do jego najbliższej przyszłosci.
Pisałem już o tym. Zgodnie z przepisami pierwszeństwo ma unifikacja, a zaraz potem obowiązkowy pretendent. Canelo nie spełnia ani jednego, ani drugiego warunku, więc musi poczekać, chyba że Biwoł zwakuje pas. Tyle teoria, bo w praktyce sitwa zrobi, co zechce, bo dla nich łamanie własnych przepisów to już chleb powszedni.
Omijałaby, gdyby to Canelo był mistrzem, a Biwoł pretendentem. Wtedy byłaby sytuacja, jak Wilder vs Fury. Wilder był mistrzem, przegrał, ale była klauzula i jako mistrzowi należał mu się natychmiastowy rewanż. Jednak tutaj to Biwoł był mistrzem, a Canelo nawet nie obowiązkowym, a dobrowolnym pretendentem. Już samo dopuszczenie go do title shota było machlojką federacji. Wpisali go po prostu na chama do rankingu LHW, ale takie numery już wcześniej przechodziły. Jednak tego jeszcze nie grali, żeby pokonany pretendent (tym bardziej dobrowolny) miał jakieś prawa do natychmiastowego rewanżu. W prywatnej umowie pomiędzy bokserami można napisać, co się chce, ale to nie może obligować federacji do zmiany swoich przepisów. Tak, że natychmiastowy rewanż Biwoł vs Canelo ponownie o pas WBA w LHW byłby skandalicznym złamaniem przepisów, co nie znaczy, że tego nie zrobią.
"Bivol może sobie wybrać innego rywala, jeżeli dostanie zgodę od Canelo. Jeśli Canelo chce rewanżu we wrześniu to go dostaje we wrześniu. Naprawdę to ciężkie do ogarnięcia?"
No i co się mądrzysz? A skąd ja mam wiedzieć to wszystko? Pytać juz nie można?
I tak, jest to ciężkie do "ogarnięcia" (nie lubię tego potocznego stylu), ponieważ, jak mi cierpliwie wytłumaczył Hugo, ta cała umowa "śmierdzi jak dworcowa knajpa", cytując znanego nam wszystkim klasyka.
W przeszłości w stosunku do Floyda i Pacmana przepisy też były mocno naginane. Wybierali sobie rywali, a obowiązkowych pretendentów mieli w dupie i to im uchodziło płazem z błogosławieństwem federacji. Ale oni obaj byli wówczas przynajmniej wieloletnimi mistrzami tej czy innej federacji. Jednak to od Canelo zaczęło się naginanie "pod pretendenta" czyli zmuszanie aktualnych mistrzów do akceptacji jego warunków. Np. Kowalow był mistrzem, ale musiał zgodzić się na klauzulę nawadniającą narzuconą przez pretendenta Canelo. Nie mówiąc już o bezczelnym wymuszaniu prawa wchodzenia do ringu jako drugi. Do tego wybór miejsca i czasu walki, a także "swoi" sędziowie. Przecież to nie ma nic wspólnego z fair play, obiektywizmem i uczciwością. Istna kloaka.