TOMASZ NOWICKI: NIE MOGĘ DAĆ SIĘ ZEPCHNĄĆ GREENE'OWI
- Nie mogę pozwolić Greene'owi, by zepchnął mnie do obrony. To udało się jemu w zwycięskiej walce z Łukaszem Wierzbickim - mówi Tomasz Nowicki (11-0, 3 KO) przed pojedynkiem z Louisem Greene'em (13-3, 7 KO), który odbędzie się 20 maja w Środzie Wielkopolskiej na gali MB Boxing Night 12.
- Późno zacząłem karierę bokserską i dlatego nie mogę sobie pozwolić, by stracić choćby pięć minut. Każdy dzień to nauka, nabywanie umiejętności, zbieranie doświadczenia. Gdyby można było zmierzyć determinację w realizowaniu sportowych celów, byłbym w pięściarskiej czołówce - powiedział Nowicki, zawodnik grupy Tymex Boxing Promotion.
Niedawno bokser pochodzący z wielkopolskich Obornik przebywał dwa tygodnie w Danii, gdzie pomagał Oliverowi Mengowi w przygotowaniach do walki - zwycięskiej, jak się później okazało - o pas młodzieżowego mistrza federacji WBC.
- Po walce z Juanem Ruizem miałem tylko tydzień przerwy i dzięki moim promotorom z Tymexu poleciałem do Danii. Co drugi dzień sparowałem z Mengiem, a w międzyczasie sam trenowałem siłowo i kondycyjnie, poza tym męczyłem jego trenera pytaniami o jego metody szkoleniowe, podejście do suplementacji i wielu innych spraw związanych z karierę bokserską. Chciałem na maksa skorzystać z tego wyjazdu - stwierdził Nowicki.
Dwa miesiące po pojedynku z Ruizem Tomasz przystąpi do rywalizacji z Brytyjczykiem, który w 2019 roku wygrał z niepokonanym wtedy Łukaszem Wierzbickim.
- Z drugiego rzędu, jako początkujący zawodowiec, oglądałem ich walkę. Nie przypuszczałem wówczas, że już kilka lat później osiągnę poziom sportowy tak mocnych zawodników. Zapowiada się świetna walka, Greene jest twardym i bardzo dobrym bokserem. Tym bardziej dobrze, że przed starciem z nim miałem świetny obóz w Danii. Mógłbym codziennie trenować u siebie, ale wiadomo, że nic nie rozwija tak, jak nowe wyzwania - dodał Nowicki.
Jedyne czego może żałować z ostatniego okresu, to straconego zwycięstwa na gali w Koninie. W drugiej rundzie Nowicki posłał Ruiza na deski, ale na koniec - jak oceniono - sfaulował dotykającego już kolanem maty Wenezuelczyka, zadając kolejny cios. To sprawiło, że ostatecznie wynik zmieniono na "walkę nieodbytą".
- Z każdej walki trzeba wyciągnąć wnioski, ale co innego ringowy żywioł, a co innego chłodna analiza po pojedynku. Najważniejsze, że szybko wracam i znów walczę w Wielkopolsce. Co prawda z moich rodzinnych Obornik do Środy nie jest wcale blisko, ale na kibiców zawsze mogę liczyć i z tego co wiem spora grupa przyjedzie na "Wielkopolską Awanturę". Boksuję dla siebie i dla fanów - mówił Nowicki. Jego walka z Greene'em została zakontraktowana na osiem rund w limicie wagi junior średniej.
- Promotorzy przedstawili mi propozycję pierwszego pojedynku o pas. Wierzę, że wkrótce będę gotowy. Prawdziwym testem moich obecnych możliwości będzie bój z Anglikiem. Mam wrażenie, że Łukasz Wierzbicki za dużo mu pozwolił, dał się zepchnąć do obrony, a ten to wykorzystał. Poza tym Greene ma wysoki współczynnik nokautów, więc mocno bije i swoje szanse wykorzystuje.
Za tydzień w Środzie Wlkp. wystąpią też inni zawodnicy Tymex Boxing Promotion: Łukasz Maciec (27-4-1, 5 KO) skrzyżuje rękawice z Kolumbijczykiem Joelem Julio (39-11, 33 KO), dawnym rywalem Nowickiego, zaś w walce wieczoru Damian Wrzesiński (24-2-2, 7 KO) w wadze super piórkowej spotka się z Tanzańczykiem Ismailem Galiatano (10-3-3, 2 KO).