TOREADOR STEVENSON PIĘKNIE OGRAŁ BYKA VALDEZA
W konfrontacji dwóch niepokonanych mistrzów świata wagi super piórkowej, czy też jak kto woli junior lekkiej, kapitalnie dysponowany Shakur Stevenson (18-0, 9 KO) pokonał Oscara Valdeza (30-1, 23 KO) i do pasa WBO dorzucił jeszcze tytuł WBC!
Amerykanin lepiej wszedł w walkę. Stał szeroko na nogach, przepuszczał lewe sierpy rywala i celnie bił swoim lewym na korpus. Po przerwie zaczął bić na górę, a że czuł się bardzo pewnie, wydłużał akcje do kombinacji 3-4 uderzeń. Meksykanin nacierał, lecz jego sierpy pruły powietrze.
Na początku trzeciej rundy Valdez skoncentrował się na bezpośrednim prawym. Nawet zaskoczył rywala, ale Stevenson szybko wyciągnął wnioski i za moment przepuszczał bądź kontrował ten prawy. Robił małe kroczki do tyłu, przepuszczał akcje dosłownie o centymetry i wciągał na kontry. I tak mijały kolejne minuty. Bo nawet jeśli Valdezowi udało się zapędzić Stevensona do lin bądź narożnika, to nie był w stanie czysto trafić mocnym uderzeniem.
Kapitalna akcja Stevensona na początku szóstego starcia. Przepuścił obszerny lewy sierp, Valdez uderzył z taką siłą, że odbił się od lin o obrócił o 180 stopni, a Shakur skontrował prawym hakiem na głowę i rzucił championa WBC na deski. Nie był to mocny cios, za to precyzyjny i bity w tempo. A w samej końcówce Amerykanin trafił dwoma lewymi po dole, co ewidentnie odczuł Meksykanin. Bezradny Valdez starał się nadrabiać agresją. Walczył jak na wojownika przystało, ale jego arsenał był znacznie uboższy niż u błyskotliwego mańkuta. Czasem przedarł się jakimś ciosem na korpus lub prawym krzyżowym, ale było to zdecydowanie za mało, by wygrywać kolejne rundy.
STEVENSON: JESTEM GWIAZDĄ BOKSU, CHCĘ WSZYSTKICH PASÓW >>>
W dziesiątej odsłonie pewny swego Stevenson dwa razy zranił przeciwnika lewym sierpowym. Bawił się boksem i tą walką, podczas gdy Valdez z grymasem bólu wkładał całą siłę w każde uderzenie. Najczęściej niecelne uderzenie... Jedenaste starcie to koncert Amerykanina i przed ostatnim wiadomo było, że Meksykanin potrzebuje nokautu.
Pewny swego i wygranej Stevenson pouciekał trochę w ostatniej rundzie, dowożąc zwycięstwo do końca. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 117:110 i dwukrotnie 118:109 - wszyscy oczywiście na korzyść Shakura.
Sam pojedynek na naprawde wysokim poziomie, warto bylo zarwac nocke