NICO ALI WALSH I KEYSHAWN DAVIS EFEKTOWNIE PRZED CZASEM
Wielkie nadzieje Boba Aruma i jego grupy Top Rank zrobiły swoje - najpierw wnuk Muhammada Alego, potem młody srebrny medalista olimpijski.
Najpierw między linami zameldował się Nico Ali Walsh (5-0, 4 KO), dziś jakby szybszy i ostrzejszy niż we wcześniejszych walkach. Przepuszczał akcje Alejandro Ibarry (7-2, 2 KO) i kontrował w tempo po rotacji bezpośrednim prawym. Dobrze też pracował nogami. A pod koniec pierwszej rundy wyprowadził kombinację lewy-prawy sierp. Ta druga bomba eksplodowała na szczęce rywala i skończyło się efektownym nokautem.
Potem kibice podziwiali Keyshawna Davisa (5-0, 4 KO). Twardy i ambitny Esteban Sanchez (18-2, 8 KO) robił co mógł, zbierał dziesiątki ciosów, a wciąż dzielnie napierał. Niestety dla niego był dużo wolniejszy. Amerykanin świetnie bił lewym prostym z doskoku na dół, czym opuszczał rywalowi ręce, by potem strzelić czymś na górę. Szczególnie groźny i łatwo przedzierający się przez gardę był jego lewy sierpowy.
W połowie piątej rundy Davis zgiął przeciwnika w pół lewym hakiem na wątrobę, a potem władował kilka sierpów na głowę. Spora część arbitrów już teraz przerwałaby potyczkę, lecz Robert Hoyle pozwolił na dużo. Kiedy jednak w szóstej rundzie Davis przeprowadził kolejną nawałnicę, tym razem wkroczył już do akcji.
- Ten gość naprawdę wie jak boksować, okazał się dużo lepszy niż myślałem - przyznał po wykonanej robocie znakomity 23-latek.