GŁOWACKI: TERAZ WSZYSTKO W RĘKACH MOICH PROMOTORÓW
Wygrana nad słabiutkim Francisco Ruizem była dla Krzysztofa Głowackiego (32-3, 20 KO) zarazem debiutem z Andrzejem Liczikiem w narożniku. Po wielu latach spędzonych z trenerem Łapinem pora na nowy etap kariery "Główki".
- Przerwa była długa, trochę byłem pospinany, a z tak defensywnie nastawionymi zawodnikami ciężko się boksuje. A przy okazji nie chciałem też za szybko kończyć walki. Fajnie układa mi się współpraca z trenerem Liczikiem i Baranieckim, staramy się na sali bardziej różnicować siłę ciosów. To dopiero początek naszej współpracy i wierzę, iż przyniesie ona pozytywne efekty - mówił po "czasówce" w czwartej rundzie były dwukrotny mistrz świata wagi junior ciężkiej.
- Ambicje mam oczywiście dużo większe niż walka taka jak ta. Teraz wszystko w rękach mojego promotora Andrzeja Wasilewskiego oraz Jacka Szelągowskiego. Chciałbym pod koniec roku stoczyć duży pojedynek, wóz albo przewóz - dodał Głowacki.
Niech się cieszy, że są jeszcze chałtury w budżetówce takie jak ta. Oferty z zagranicy mogą nie być zbyt lukratywne, a raczej na pewno będzie przewóz.