MATEUSZ TRYC WYGRYWA PO RAZ PIERWSZY Z TRENEREM LICZIKIEM
Mateusz Tryc (14-0, 7 KO) - po raz pierwszy z Andrzejem Liczikiem w narożniku, pokonał przed momentem Omara Garcię (17-7, 14 KO).
W pierwszej rundzie zapachniało niespodzianką - prawy sierp pięściarza z Wenezueli wylądował w okolicach ucha i Mateusz "zatańczył". W drugiej jednak to on wyprzedził przeciwnika w akcji prawy na prawy, odzyskując kontrolę nad pojedynkiem. W trzeciej pięściarz z Wyszkowa dodał do swojego arsenału mocne haki na korpus.
Na półmetku pojedynku Mateuszowi ewidentnie przeszkadzało rozcięcie prawej powieki po przypadkowym zderzeniu głowami. Kontrolował walkę, widać jednak było, że odczuwa pewien dyskomfort.
Tryc przyjął prawy podbródek na początku piątego starcia, ten cios jednak nie zrobił na nim większego wrażenia i z kolejnymi minutami tylko podkręcał tempo. Ale trzeba przyznać Garcii, że prawym podbródkiem bije dobrze, bo w siódmej odsłonie znów złapał nim Tryca. Ten zrewanżował się mu natomiast tuż przed przerwą prawym sierpowym. W ostatniej, ósmej rundzie, Mateusz pogonił wymęczonego rywala i gdyby miał jeszcze dziewiątą, zapewne wygrałby przed czasem...
Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na jego korzyść 80:72 (?), 78:74 i 78:74.
Nie wiem jak nasz eksportowy sędzia Leszek Jankowiak nie dostrzegł żadnej rundy wygranej przez Garcię. Przecież co do rundy 1, to można się było zastanawiać, czy Wenezuelczyk wygrał ją jednym punktem, czy też może nawet dwoma.