FURY vs WHYTE - JEDEN Z SĘDZIÓW MOCNO SIĘ WYGŁUPIŁ (48:47)
Po kontrowersjach związanych z walką Josha Taylora z Jackiem Catterallem pod koniec lutego Tyson Fury (32-0-1, 23 KO) i promujący go Frank Warren zażądali sędziów punktowych spoza Wielkiej Brytanii. Jak widać wszędzie znajdą się jednak patałachy...
Mistrz świata wagi ciężkiej federacji WBC przez pięć rund kontrolował pojedynek lewym prostym, by w szóstej ściąć Dilliana Whyte'a (28-3, 19 KO) z nóg kapitalnym prawym podbródkowym. Kilkanaście godzin później otrzymujemy punktacje i dowiadujemy się, że u jednego z arbitrów pojedynek był na styku.
Jedynym brytyjskim sędzią był ringowy - Mark Lyson, którego zresztą champion chwalił po walce. A oto jak oceniali ten pojedynek punktowi.
Robert Tapper typował jak my - 50:45 na korzyść "Króla Cyganów". Guido Cavalleri miał na swojej karcie 49:46, co jest do przyjęcia. Być może spod ringu udało się wyciągnąć jedną rundę dla pretendenta. Popisał się za to Juan Carlos Pelayo. Meksykański sędzia po trzech rundach widział prowadzenie Whyte'a! A po pięciu Fury wygrywał małym punktem - 48:47.
myślę, że takiego punktowania długo nikt nie przebije ;)
Teraz będzie walka Canelo - Bivol to pewnie też niezłe jaja będą, bo Bivol moim zdaniem wygra z Canelo na punkty przy uczciwym sędziowaniu.
Taki sędzia powinien zostać usunięty z tego zawodu bez możliwości powrotu. Albo ślepy, albo skorumpowany.
Do kogo donosi?
A poniżej "popis" Ogara, czyli w tamtym czasie Jaszczurowatego.
http://www.bokser.org/content/2021/11/05/170430/index.jsp
Pamietaj liczy sie ilosc, nie jakosc.
Wszystko na temat.