WHYTE: W WALCE Z FURYM KLUCZEM BĘDZIE ADAPTACJA
Obowiązkowy pretendent WBC Dillian Whyte (28-2, 19 KO) zachowywał przed walką z mistrzem świata WBC wagi ciężkiej Tysonem Furym (31-0-1, 22 KO) absolutną ciszę, ale dziś pojawił się na konferencji prasowej. Brytyjczycy skrzyżują rękawice w najbliższą sobotę na londyńskim stadionie Wembley.
FURY: USYK ZNÓW POBIJE JOSHUĘ I ZAKOŃCZY MU KARIERĘ! >>>
- (...) Jestem gotowy, czekałem na to bardzo długo i cieszę się teraz każdą chwilą. Kiedy podpisałem kontrakt, musiałem się zająć swoją pracą. Skupić się na pracy na obozie w Portugalii. Nie mogłem tracić czasu na rzeczy, które nie są tego warte. W walce muszę się adaptować do każdych warunków. Przegrałem z Aleksandrem Powietkinem, ale nie przejąłem się tym. Wygrałem rewanż i przystępuję teraz do pojedynku mistrzowskiego. Obchodzi mnie tylko walka - powiedział Whyte.
- Moje życie było ciężkie, pamiętam skąd pochodzę i traktuję każdy dzień jako błogosławieństwo... Tyson mówi, że spaliśmy razem w okresie, gdy z nim sparowałem. Nie zapędzaj się kolego, spaliśmy w jednym budynku, ale nie razem (śmiech). Mam kondycję na dwanaście rund, zrobię wszystko, co potrzeba, by wygrać. Całe życie podejmuję ryzyko, to dla mnie chleb powszedni - dodał Brytyjczyk.
- W tej walce muszę błyskawicznie podejmować decyzje, bo Fury jest nieprzewidywalny. Muszę dokonywać odpowiednich korekt, nie mogę niczego zakładać. Kluczem będzie adaptacja (...) - podsumował temat urodzony na Jamajce wojownik.
I łapał i rzucał.
Bo jest najlepszy I najsilniejszy haha