CONOR BENN ZDEMOLOWAŁ VAN HEERDENA
Nie wiadomo czy Conor Benn (21-0, 14 KO) osiągnie sukcesy na miarę sławnego ojca, na pewno jednak odziedziczył po nim eksplozywność i siłę rażenia. O czym na własnej skórze przekonał się właśnie Chris van Heerden (28-3-1, 12 KO).
Dla młodego Anglika była to druga walka w życiu z mańkutem. Ten pierwszy umiał mało, tym razem poprzeczka miała pójść znacznie wyżej. Ale wszystko bardzo szybko się skończyło.
Benn już w połowie pierwszej rundy trafił mocnym lewym sierpowym. Chwilę później poprawił takim samym uderzeniem. Zawodnik z RPA był w tarapatach, ale pierwszą rundę przetrwał. Od początku drugiej nastawił się na lewy sierp rywala i zbierał te próby na rękawicę. Conor kilka razy próbował w ten sposób znów zaskoczyć przeciwnika, aż w końcu dla odmiany strzelił długim prawym krzyżowym. Zamroczony Van Heerden poleciał na liny, a rozpędzony Benn władował w niego kilka mocnych bomb. Ostatnia - prawy sierp, powaliła doświadczonego oponenta na deski. Sędzia zaczął liczyć, lecz po kilku sekundach zorientował się, że to nie ma sensu i zastopował potyczkę.
Czekam na to samo co ty, ale inne walki tez mogą być rewelacyjne, choćby Cruz vs Gamboa lub Apochi vs Taylor.
Nie jest przesadnie wysoki na tę kategorię, a padło hasło o pójściu wyżej. Jest to jednak, trzeba przyznać, prawdziwy killer, no i trzymajmy kciuki za to co mówił Edek o 'prawdziwych wyzwaniach' czyli ścisłym topie już latem.
Nb. super fajny show z Khanem i Edim po walce, akurat hasło Kell Brook byłoby ciekawe, o ile Khana by zniszczył to Kell byłby elitarnym testem i nie wiemm czy nie stawiałbym na weterana.