Cierpi nie tylko dusza i duma. Cierpi również ciało. Erickson Lubin (24-2, 17 KO) długo będzie dochodził do siebie po porażce z Sebastianem Fundorą (19-0-1, 13 KO).
Lubin rzucił Fundorę na deski w siódmej rundzie, wcześniej jednak sam zainkasował wiele mocnych ciosów i był już mocno zapuchnięty. Po dziewiątej pojedynek zastopowano na prośbę Kevina Cunninghama, trenera Lubina.
- Jestem dumny z serca i ducha walki, jaki pokazał w tym pojedynku Erickson - chwalił swojego podopiecznego Cunningham. A kiedy rzucał ręcznik po dziewiątej rundzie, jego zawodnik prowadził. Jeden z sędziów miał remis 85:85, u dwóch pozostałych miał przewagę jednego małego punktu (85:84).
Lubin podczas walki doznał kontuzji ramienia, a także złamania nosa. Patrząc na jego twarz w trakcie walki to i tak nie najgorsza wiadomość. 26-latek nie doznał złamań żadnej kości oczodołu, co wydawało się bardzo prawdopodobne...
Kontuzjowany bark wymaga operacji, jednak nos jest w tak złym stanie, że zawodnik i tak musiałby zrobić sobie dłuższą przerwę. Mimo tej porażki Lubin to wciąż światowa czołówka wagi junior średniej.