DE LA HOYA O GENEZIE KONFLIKTU Z SAULEM ALVAREZEM
Od miłości do nienawiści jeden krok... Kiedyś Oscar De La Hoya budował pozycję i legendę Saula Alvareza (57-1-2, 39 KO), dziś obaj praktycznie nie mogą na siebie patrzeć. W którym momencie zaczął się problem?
Canelo nazwał kiedyś swojego promotora nielojalnym. Od tego momentu ich stosunki się pogarszały, aż w końcu meksykański wojownik opuścił szeregi grupy Golden Boy Promotions i platformę DAZN, na którą zresztą wrócił, już jako wolny strzelec.
Alvarez najbliższy pojedynek - właśnie na antenie DAZN, stoczy 7 maja. Jego przeciwnikiem będzie mistrz świata wagi półciężkiej - Dmitrij Biwoł (19-0, 11 KO).
- Długo myślałem o tym, co tak naprawdę między nami zaszło. Canelo stwierdził w pewnym momencie, że byłem nielojalny. I wiem skąd to pochodzi. Kiedyś podczas wywiadu powiedziałem: "Być może on powinien zmienić trenera, żeby ktoś popatrzył na pewne rzeczy z innej strony". To nie była krytyka Eddy'ego Reynoso. Chciałem, by inny trener nauczył go innej techniki, tak jak ja zmieniałem podczas kariery trenerów. I tak jak Ryan Garcia zmienił teraz trenera. To tylko może pomóc zawodnikowi. Canelo źle zinterpretował moje słowa i uznał, że nie jestem lojalny - mówi "Złoty Chłopiec", mistrz olimpijski z Barcelony i zawodowy mistrz świata aż sześciu kategorii.
- W pewnym momencie znów będziemy robić interesy i dojdzie do walk z Jaime Munguią czy Gilberto Ramirezem. Oni już pukają do jego drzwi - dodał De La Hoya.
Podejrzewam, że o dukaty.