WRZESIŃSKI: CELEM NA 2022 JEST WALKA W POZNANIU I PAS REGIONALNY
- Są bardzo duże plany, żebym jesienią zawalczył na gali w Poznaniu i wtedy miałby być w stawce jeden z pasów interkontynentalnych. Do tego dążę, aby zbliżyć się do europejskiej czołówki – powiedział Damian Wrzesiński (23-2-2, 6 KO), który dziś na gali w Dzierżoniowie skrzyżuje rękawice z Michalem Dufkiem (34-22-2, 22 KO). Pięściarz z Wielkopolski o zmianie rywala dowiedział się w dniu ważenia w piątek.
Rozmowa przeprowadzona w środę 2 marca, gdy anonsowanym przeciwnikiem Damiana był Rubin Zamora. O zmianie rywala Wrzesiński dowiedział się w piątek przed ważeniem.
Gdy ostatnio walczyłeś z Victorem Julio w Kaliszu, nie wiedziałeś o swoim rywalu absolutnie nic. Nawet tego, czy jest mańkutem. Teraz Twoim przeciwnikiem jest Rubin Zamora [wywiad przeprowadzony 2 marca, gdy anonsowanym rywalem był Zamora – dopisał red.] i jego walki można z łatwością znaleźć w internecie. Analizowałeś sobotniego przeciwnika?
Do wczoraj jeszcze go w ogóle nie analizowałem [rozmowa ze środy – dopisał red.], bo od początku przygotowań skupiłem się na tym, czego oczekiwał ode mnie trener na sali. Tak było podczas poprzedniej walki, tak też było teraz. Trener analizował, oglądał mojego rywala – ja tego nie robiłem, bo skupiłem się na sobie i swoim boksie. Doskonaliłem swoje mocne strony. Ostatnio jednak miałem więcej wywiadów i pojawiały się pytania o mojego rywala, wczoraj nie wytrzymałem i obejrzałem kilka jego występów. Bardziej się nakręciłem pozytywnie. Rywal jest leworęczny, boksuje bardzo dobrze, może być dla mnie niewygodny, bo dużo odskakuje, próbuje wciągnąć rywali na kontrę, ale też sam wpada, pochyla głowę. Trzeba będzie uważać, żeby nie doznać żadnej kontuzji i nie zderzyć się głowami. Będę musiał boksować ostrożnie, zwłaszcza w pierwszych rundach, a później z rundy na rundę będzie już dużo lepiej – im szybciej go wyczuję, tym szybciej – mam nadzieję – go skończę.
Nadal trenujesz w Gostyniu?
Tak, trenuję tam. W okresie przygotowawczym dojeżdżałem 3-4 razy w tygodniu, trochę były uciążliwe te dojazdy, ale oprócz treningów miałem również pracę w szkole. Dwutygodniowy okres ferii poświęciłem na pracę w Gostyniu, przyjechałem tam i zrealizowałem dobre przygotowania. Na tydzień przed tą walką wziąłem wolne ze szkoły i skupiłem się już tylko na sobotnim występie. Ładuję akumulatory, energię i spokój, bo tutaj w Gostyniu mam więcej czasu na skupienie.
Czy coś się zmieniło w Twoich przygotowaniach od czasu gdy trener Tomasz Dylak został szkoleniowcem kobiecej reprezentacji Polski?
W przygotowaniach nadal jest bardzo dobrze, nic wielkiego się nie zmieniło, ale na pewno teraz mniej się jednak widzieliśmy. Trenowaliśmy mocno podczas obozu w Gostynie, trener był ze mną, miał przerwę od zgrupowań, a tak to teraz cały czas pracują ze mną trenera asystenci, czyli Zuzia Jankowiak i Michał Kosowicz, ale oni świetnie zastępują trenera, mają stały kontakt z nim, ja również. Ta współpraca zaczyna się fajnie układać, cegiełka po cegiełce. Oni wszyscy są szkoleni przez Tomka Dylaka pod ten sam program szkolenia. Bardzo mi to odpowiada i mój organizm się przyzwyczaił, zaadaptował się do tych treningów i ja czuję się bardzo dobrze.
Jaki jest cel na ten rok? Wiem, że bardzo chcesz walki o interkontynentalny pas.
Tak, nie ma innej opcji, innej nie zakładam. Najpierw oczywiście zawsze wymagam od siebie – najbardziej tego, żeby wygrywać kolejne walki w jak najlepszym stylu i teraz skupiamy się na Dzierżoniowie, żeby wypaść jak najlepiej. I to jest mój cel na teraz, ale mam też z tyłu głowy większe plany, czyli w tym roku chce zawalczyć o pas regionalny. Są bardzo duże plany, żebym jesienią zawalczył na gali w Poznaniu i wtedy miałby być w stawce jeden z pasów interkontynentalnych. Do tego dążę, aby zbliżyć się minimum do europejskiej czołówki.
Czyli mowa o jesieni, a jest jeszcze szansa na trzeci tegoroczny pojedynek z Twoim udziałem?
Chciałbym stoczyć właśnie trzy walki w roku, żebym był cały czas w pełnym gazie, również mentalnym. Jest prawdopodobne, że następny pojedynek stoczę w okolicach września właśnie w Poznaniu, ale nie ukrywam, że chciałbym potem pod koniec roku wystąpić po raz trzeci. Będę w to celował.
Czyli szykuje się coś dużo większego, tak więc rodzi się pytanie: co z Twoimi przygotowaniami i czy będzie możliwość wyjazdu za granicę na mocne sparingi?
Szansa właśnie jest! Nawet już teraz myślałem i była szansa, żeby jechać, tylko że było za dużo na raz rzeczy przed tą walką. Poznaje się cały czas z asystentami trenera Dylaka, wiem, że ta współpraca idzie w dobrym kierunku, ale mieliśmy za mało czasu, żeby się odpowiednio zgrać i jednocześnie wyjechać wspólnie za granicę, więc skupiliśmy się na przygotowaniach tutaj w Gostyniu. A mieliśmy propozycję, by polecieć do Lee Selby'ego. Nawet była szansa, żeby w styczniu to on przyjechał do mnie na sparingi, ale nie koniec okazało się, że jednak nie przyleci i oni teraz chcieli bardzo, żebyśmy my przylecieli do nich.
Tam jest bardzo dużo zawodników z mojej kategorii, którzy są wysoko w rankingach. Dla mnie to byłyby znakomite sparingi, tak więc na przyszłość już myślę, żeby się tam wybrać i jeśli wyjdzie ta walka o pas interkontynentalny to ja nie widzę innej opcji, żeby wybrać się na taki dłuższy okres sparingowy. I to będzie świetny też okres, bo przygotowania odbędą się w okresie wakacyjnym, czyli w momencie, kiedy mogę się poświęcić w stu procentach pięściarstwu. Myślę, że jest duża szansa, że gdzieś wyjedziemy.
W niedziele była gala Matchroom Boxing i występy dwóch Polaków: Łukasza Maćca oraz Michała Cieślaka. Masz jakieś przemyślenia dotyczące ich występów?
Czekałem cały czas na walkę Michała, wcześniej też obejrzałem starcie z udziałem Maćca i całą galę, aby się wkręcić w atmosferę. Łukasz zaprezentował się fajnie na tle tego rywala, chociaż nie uważam, żeby Fowler dużo w ringu pokazał.
Odnośnie do walki Cieślaka – brudne, ciężkie do oglądania starcie. Wynikało to z tego, że Okolie trzymał i dużo wpadał w Michała, ale z drugiej strony Michał też miał takie akcje, że wskakiwał pojedynczym, mocniejszym ciosem z dystansu i takie akcje też powodują, że za bardzo wpadasz w rywala. Trochę zabrakło u Michała odpowiedniego dystansowania. Obaj wpadali dużo w siebie, więc brakowało dystansu, żeby go delikatnie wydłużyć, żeby wpadało więcej czystszych uderzeń. Tego właśnie brakowało. Okolie wygrał zasłużenie, bo trafiał dosyć zauważalnie Michała silnymi, szybkimi uderzeniami z prawej ręki. Jestem pełen podziwu, że Michał kilka z tych uderzeń przyjął, utrzymał się na nogach i wytrzymał do końca walki. Duży szacunek, choć Okolie wygrał zasłużenie. Dużo głosów pojawia się ze strony kibiców, jakoby Okolie w ferworze walki za dużo trzymał i że powinien otrzymać ostrzeżenie, ale boksując na wyjeździe trzeba się liczyć z tym, że sędziowie będą pomagać gospodarzowi. I w sytuacji, gdy gospodarz trzyma rywala, w konsekwencji może nie dostać ostrzeżenia.
Gdybyś dostał podobną wyjazdową propozycję jak Łukasz Maciec, przyjąłbyś taki pojedynek?
Zależy w jakim okresie by to było. Na przykład gdybym zdobył ten pas interkontynentalny i miał 2-3 miesiące czasu na przygotowania do jakiejś dużej walki, która mogłaby dać mi bardzo dużo finansowo oraz sportowo, to jak najbardziej byłbym na tak i na pewno od tej oferty bym nie uciekał. Ale z drugiej strony, jeśli dostałbym propozycję na 2 tygodnie przed galą, aby wypełnić lukę na karcie walk, to ja takich pojedynków nigdy nie brałem i nigdy nie wezmę.
Wraz z żoną Natalią pomagacie potrzebującym, tworzycie akcje charytatywne, współpracujecie z domami dziecka. Co przygotowaliście na Dzierżoniów?
Na galę pojadą 2 lub nawet 3 domy dziecka, jeden spod Złotowa, czyli z mojego rodzinnego miasta, drugi to Dom Rodzinny ze Swarzędza. Muszę jeszcze dopytać mojej żony jak wygląda sytuacja z Domem Dziecka nr 3 z Poznania, oni też jeździli na moje walki, zobaczymy jak będzie teraz. Dodatkowo kolega Karol Łapawa, który jest zawodnikiem Tymexu, poszedł moimi śladami i też ogarnął wyjazd dzieci z Gostynia do Dzierżoniowa, co skutkuje tym, że przynajmniej 3 domy dziecka pojadą na galę 5 marca. Oprócz tego, z żoną obraliśmy taką drogę, że staramy się przy każdej walce pomóc finansowo komuś potrzebującemu. Teraz wybraliśmy 8-letniego chłopca z Jarocina, który cierpi na niezdiagnozowaną, genetyczną chorobę i nie funkcjonuje tak jak inne dzieci. Jego rodzice starają się w tygodniu jechać na rehabilitację, ale za nią oczywiście trzeba płacić. Im więcej takich sesji rehabilitacyjnych, tym lepiej Franek będzie się czuł i funkcjonował, a jego choroba mniej się rozwijać. Dodatkowo chodzi o też o dodatkowe badania ze względu na brak zdiagnozowania choroby i na to też muszą zostać wyłożone pieniądze. A ja pomagam w taki sposób, że promuję całą akcję wsparcia i część z biletów, które sprzedam, przeznaczę na tego chłopca. Przy okazji zorganizowałem też przed walką dwa treningi charytatywne w Jarocinie. Z pomocą chłopaków z Muay Thai Jarocin uzbieraliśmy na tego chłopca bardzo ładne sumy – dwukrotnie po 1500 złotych. Moja żona Natalia oraz nasi przyjaciele będą podczas sobotniej gali w Dzierżoniowie chodzić z puszkami i zbierać pieniądze na pomoc dla chłopca.
Zbiórka na rzecz 8-letniego Franka z Jarocina: https://www.siepomaga.pl/franek-pietka
Rozmawiał Cezary Kolasa