MARIAN KMITA: JEŻEWSKI JAK POLSCY SPORTOWCY NA ZIO W PEKINIE
- My tu nie chcemy fałszować tego obrazu, chcemy, żeby to było tak, jak jest naprawdę. Jeśli ktoś jest lepszy, to wygrywa. Nie ma szacher-macher na kartach czy sędziego ringowego, który w odpowiednim momencie zainterweniuje, żeby wyciągnąć z nokdaunu naszego pięściarza. Tak ma być, jak to było dzisiaj, czyli uczciwie - powiedział we wczorajszym studio Polsatu dyrektor sportu w stacji, Marian Kmita.
Wczorajszego wieczoru na gali Polsat Boxing Promotions 5 we Wrocławiu Nikodem Jeżewski (20-2-1, 9 KO) uległ jednogłośnie na punkty Arturowi Mannowi (18-2, 9 KO). Kmita w rozmowie z Arturem Łukaszewskim podkreślił, że takie walki uczą, ale jednocześnie w tym pojedynku widać było różnice umiejętności.
- Ja widzę w tej walce wieczoru odbicie tego, co się zdarzyło z polskimi reprezentantami na zimowych igrzyskach olimpijskich w Pekinie - dali z siebie wszystko, tak jak dał z siebie wszystko dziś Nikodem, natomiast jest jeszcze różnica umiejętności. Takie walki - pomimo wieku Nikodema - też uczą. Są zdobywane kolejne doświadczenia i kolejne umiejętności. Ci nasi pięściarze też muszą być cierpliwi. My im dostarczamy walk z rywalami, od których mogą czegoś się nauczyć. Z którymi mogą uczcicie przegrać, ale będą się też od nich uczyć - podkreśla dyrektor sportu w Polsacie.
Marian Kmita przekonuje, że taki werdykt, jaki był w pojedynku wieczoru, potwierdza to, czego oczekiwano od tego projektu, czyli uczciwości i braku tuszowania.
- To też jest przykład tego, o czym mówiliśmy na samym początku tego projektu. My tu nie chcemy fałszować tego obrazu, chcemy, żeby to było tak, jak jest naprawdę. Jeśli ktoś jest lepszy, to wygrywa. Nie ma szacher-macher na kartach czy sędziego ringowego, który w odpowiednim momencie zainterweniuje, żeby wyciągnąć z nokdaunu naszego pięściarza. Tak ma być, jak to było dzisiaj - uczciwie. Artur Mann był lepszy, wygrał, ale to nie znaczy, że Nikodem nie nauczył się czegoś ważnego w swojej karierze - powiedział Kmita.
Zarówno Fiodor Łapin, jak i Marian Kmita pozytywnie wypowiadali się o dobrym występie Konrada Kaczmarkiewicza (5-1, 1 KO), który wczoraj zdał najważniejszy test w dotychczasowej karierze i pomimo walki zk kontuzją pokonał na punkty Przemysława Gorgonia.
- To jest stempel tej gali. Nie Iglesias, nie Mann lub Jeżewski, tylko Kaczmarkiewicz. To jest to, o co nam chodzi. Inwestycja w młodych chłopaków, którzy jeszcze niewiele potrafią, ale z każdą galą czynia postepy sluchaniajc tego co mowi do nich pan Fiodor, wyciagajac z tego wnioski, wyciąganiac wnioski z porażek, stając się lepszymi zawodnikami.
A za to odegranie "Deutschland, Deutschland uber alles" to ktoś powinien zdrowo beknąć. Te słowa budzę złe skojarzenia (zwłaszcza w Polsce) i jako takie zostały (cała zwrotka) z niemieckiego hymnu oficjalnie usunięte po 1945 roku. Pozostawiono melodię autorstwa Haydna, która wcześniej była (do końca I Wojny Światowej) hymnem Austro-Węgier do słów "Gott erhalte, Gott beschutze" (co pokazano w filmie C.K. Dezerterzy).
https://sport.fakt.pl/ogromna-wpadka-podczas-gali-polsatu-puscili-hymn-hitlerowskich-niemiec/erqgkv3
https://sport.se.pl/sporty-walki/boks/niebywaly-skandal-na-polskiej-gali-zagrali-hymn-nazistowskich-niemiec-mateusz-borek-grzmi-aa-we4x-hhJa-Eenb.html
Nie ma co, Pan Kmita i spółka nielicho skompromitowali nasz kraj. Do tego jeszcze głupie opinie nierozgarniętych komentatorów o Mannie, jak o "niemieckim Kazachu" podczas gdy w rzeczywistości jest to niemiecki repatriant z Kazachstanu. Do książek i uczyć się, polsatowskie matoły!