PĘKALSKA: WALKA O TYTUŁ? NAWET ZA TYDZIEŃ! TO JEST MÓJ CEL!
- Mam cele i chciałabym w tym roku je zrealizować, zrobić to, o czym marzę. Mam nadzieję, że będzie mi to dane. Ta walka będzie takim przetarciem przed większym, dużo poważniejszym starciem – mówi Ewelina Pękalska (5-0), dla której głównym celem jest walka o mistrzostwo świata. Na razie 25 lutego na gali Babilon Boxing Show w Żyrardowie Ewelina zmierzy się z Egine Kayange (5-1, 3 KO). Transmisja w kanałach telewizji Polsat.
- Cieszymy się, że wracasz między liny. Miałaś boksować w grudniu w Radomiu w pojedynku wieczoru z Zulfą Macho. Tanzanka jednak nie doleciała do Polski i walka została odwołana. Czułaś dużą złość, gdy dowiedziałaś się o odwołaniu?
Ona była kilka razy przekładana, byłam od czerwca w gotowości, tak że przez całe wakacje się przygotowywałam. Walka wstępnie miała być we wrześniu, potem w październiku, listopadzie. Tak z miesiąca na miesiąc przechodziła, więc ciężko mi było utrzymać formę, wracałam do początku przygotowania fizycznego i wytrzymałościowego. Były smutek i bezradność z mojej strony, nic innego nie dało się zrobić. Właściwie tylko kilka dni przed tą walką dowiedziałam się, że ten pojedynek się nie odbędzie, więc trochę złości może i też było, ale bardziej mi było przykro ze względu na przygotowania. Nie tyle, że mogły pójść na marne, ale szkoda, bo nie mogłam wykorzystać mojej formy, a nie ukrywam, że wtedy trafiłam na nawet formę życiową.
- W końcu jednak zawalczysz. Twoją rywalką w Żyrardowie będzie Egine Kayange – 10 rund, walka wieczoru. Kiedy dowiedziałaś się o tej walce?
Dowiedziałam się właściwie tego dnia, kiedy odwołano mój pojedynek w Radomiu. Rozmawiałam z moim promotorem, on od razu powiedział mi, żebym się nie przejmowała, że walka będzie na następnej gali, tak więc już o tym wiedziałam dużo wcześniej. Zdążyłam się przygotować.
- Przed odwołanym grudniowym starciem wspominałaś, że byłaś cały czas w treningu. W ostatnich 2 miesiącach też tak było czy znalazłaś czas na mały reset?
Na pewno zrobiłam sobie parę dni odpoczynku, bo to były naprawdę ciężkie przygotowania. Zrobiłam wtedy 10 sparingów po 10 rund, czyli przeboksowałam 100 rund. Zrobiłam sobie tydzień przerwy i wróciłam do wytrzymałości siłowej, potem dopadł mnie COVID, właściwie nie tak dawno i miałam przerwę i do tej walki zrobiłam dwa sparingi, ale to, co przepracowałam przed tym pierwotnym występem, to wtedy swoje przeboksowałam, a teraz uznałam, że muszę się wyleczyć do końca, bo musiałam swoje odleżeć.
Do tej walki nie zrobiłam tyle sparingów, co w poprzednich przygotowaniach. Wtedy była trochę lepsza forma, ale też była bardziej wymagająca przeciwniczka. Niestety z tamtą rywalką, która miała być na Radom, się nie spotkam. Była lepsza, technicznie bardziej poukładana, więc pasowała mi bardziej. Niestety ta poprzednia, Zulfa Macho, musiała iść do wojska, więc zastępczo znaleziono mi inną. Szczerze: tydzień temu obejrzałam urywki jej walki, skupiłam się na tym, żeby się wyleczyć i naładować odpowiednio. Też nie byłam do końca pewna, czy to będzie ta rywalka czy poprzednia, ale jednak będzie Kayange. Obejrzałem więc jej jedną walkę, powiedziałam, że jest OK. Mam nadzieję, że to co wycisnęłam teraz na treningach podczas przygotowań spokojnie wystarczy i pokażę się z dobrej strony.
Ale to chociaż dobrze, że mogłaś cokolwiek obejrzeć, bo przed ostatnią walką Damiana Wrzesińskiego jego niepokonany rywal był taką niewiadomą, że nie wiadomo było, czy jest mańkutem czy nie.
(śmiech) No niestety tak czasem bywa, Damian też wielokrotnie startował w boksie olimpijskim, więc jest do tego przyzwyczajony. Musisz być przygotowany na każdego, jadąc na poważną imprezę w boksie olimpijskim też nie wiesz, z kim będziesz boksował. System pucharowy, więc z każdym możesz się spotkać. Ja też mogłam wcześniej obejrzeć walki Kayange, ale tak uznałam, że kto to będzie, to po prostu będzie. Ważne są moje przygotowania i to, co z nich wycisnę. Taką rywalkę mi znaleziono, to boksujemy! Mi wystarczy kilka rund obejrzeć, nie decyduję się na dużą analizę rywalki. Jedziemy z tematem.
- Ale mimo wszystko słychać w Twoim głosie taką motywację, żeby wrócić na ring, wygrać i iść do przodu.
Tak jest, bo mam cele i chciałabym w tym roku je zrealizować, zrobić to, o czym marzę. Mam nadzieję, że będzie mi to dane. Ta walka będzie takim przetarciem przed większym, dużo poważniejszym starciem. Nawet dobrze, że to będzie trochę mniej wymagająca przeciwniczka, bo właściwie minął rok od mojej ostatniej walki, kiedy zdobyłam tytuł mistrzyni Europy. Miałam przerwę startową. Zrobić swoje, wyjść i iść dalej.
- Czy tym celem jest walka o mistrzostwo świata?
Tak. Bardzo bym tego chciała.
- Wspominasz, że jesteś cały czas w treningu. To również umożliwia przyjęcie ciekawej propozycji z zagranicy nawet z krótkim wyprzedzeniem. Bierzesz to pod uwagę?
Jasne, nawet jak będzie tylko tydzień do walki. Dbam mocno o formę, nie ma tak, że odpuszczam treningi. To że np. czasem nie robię treningów bokserskich, to nie oznacza, że forma jest beznadziejna, bo codziennie trenuję, biegam i utrzymuję tę formę. Nawet jeśli byłaby walka o tytuł mistrzyni świata za tydzień, przyjęłabym propozycję.
- Wbrew pozorom oferty mogą przyjść, ostatnio dostała świetną propozycję walki o mistrzostwo świata Ewa Piątkowska. Na Ciebie też przyjdzie kolej.
Oczywiście, że tak, może przyjdzie oferta, ale może też mój promotor zorganizuje mi taką walkę w Polsce. Gdybym dostała taką szansę, to na pewno bym przyjęła propozycję. Moja podopieczna Dorota Norek też dostała szansę, miała walkę w ubiegłym roku o pas WBC International w Liverpoolu. To było 5 dni przed walką na zrzucenie jeszcze 5 kilogramów i w momencie, gdy Dorota przygotowywała się bardziej pod MMA i robiła parter, ale była szansa, była ciekawa okazja, to czemu nie? Bardzo szanuję np. zawodniczki z grupy Silesia Boxing, które przyjmują oferty na walki za granicą i dają z siebie wszystko, wiele walk jest bardzo równych i często one są lepsze od rywalek. I dla mnie to są prawdziwe wojowniczki.