RYDER ZASKOCZYŁ I POKONAŁ JACOBSA
W walce wieczoru gali w Londynie w limicie kategorii super średniej John Ryder (31-5, 17 KO) sprawił małą niespodziankę, wygrywając z faworyzowanym przez bukmacherów Danielem Jacobsem (37-4, 30 KO).
Anglik od początku szukał ciosów na korpus, natomiast Amerykanin zachodził swoją lewą nogą za prawą rywala, mańkuta, szukając jego brody długim prawym krzyżowym. W drugiej rundzie były mistrz świata wagi średniej zmieniał pozycję na mańkuta, czym trochę szachował Rydera. W kolejnych minutach warunki w dystansie dyktował Jacobs, ale gdy Ryder go skracał, bądź doprowadzał do klinczu, wówczas odrabiał straty. Na półmetku walka była trochę rwana i szarpana, a trudne zadanie mieli na tym etapie sędziowie, którzy musieli wskazywać tego lepszego w każdej kolejnej rundzie.
W siódmym starciu Ryder w końcu przedarł się do półdystansu na dłużej i po raz pierwszy wygrał rundę wyraźnie. Po przerwie Daniel zmienił znów pozycję na mańkuta i przez dwie minuty radził sobie dobrze, lecz w końcówce pogubił się kompletnie i Ryder trafił go kilka razy lewym sierpem. W dziewiątej odsłonie Jacobs wciąż ustawiał się na odwrotną pozycję, pomimo iż nie wyglądał wtedy lepiej, a wręcz gorzej niż wtedy, gdy boksował normalnie. Dziesiąta runda już równiejsza i bliższa remisu. Końcówka miała być decydująca...
W jedenastej rundzie Jacobs po raz pierwszy od dłuższego czasu trafił mocno prawą ręką, konkretnie krzyżowym, jednak Ryder w końcówce zrewanżował się mu równie soczystym lewym sierpowym. W ostatniej było jak w całej walce - optycznie równo. Gdy więc zabrzmiał ostatni gong, obaj z niecierpliwością czekali na werdykt sędziów. A ci punktowali 115:113 Jacobs, 115:113 Ryder i 115:113 Ryder. Niespodzianka, ale czy aż tak wielka?
Subiektywnie (nie punktujac runda po rundzie) wskazalbym jednak te 115:113 (skrajnie 116:112) dla Jacobsa lub po prostu dal remis.