JONATHAN RICE ZNÓW LEPSZY OD COFFIE'EGO
Pięć miesięcy po wygranej przed czasem dziś Jonathan Rice (15-6-1, 20 KO) wypunktował Michaela Coffie (12-2, 9 KO).
Obaj zaczęli spokojnie, z dużym szacunkiem do mocy swoich pięści. Ale już w trzeciej rundzie panowie podkręcili tempo. Coffie szukał sierpów, zmieniał często pozycję z normalnej na mańkuta, natomiast Rice polował na kontrę z prawej ręki i dobrze operował jabem.
Na początku drugiej minuty czwartej odsłony Rice huknął akcją lewy-prawy, zachwiał przeciwnikiem i ruszył go kończyć. Coffie jednak zachował zimną głowę, stanął na linach za szczelną gardą i szybko doszedł do siebie, a tuż przed przerwą przejął nawet inicjatywę w półdystansie. Po kolejnych trzech minutach, na półmetku tej walki, Jonathan oddychał już bardzo ciężko. Tymczasem po przerwie wyszedł i dał najlepszą dotąd rundę, trafiając kilka razy prawym krzyżowym i rozcinając rywalowi lewą powiekę.
W siódmym starciu Rice boksował zrywami. Odpoczywał, usypiał, by zerwać tempo i kilkoma mocnymi ciosami znów zapewnić sobie wygraną rundę. W przerwie wyglądał jednak na bardzo zmęczonego. Problem w tym, że Coffie nie za bardzo potrafił te zmęczenie przeciwnika wykorzystać. W ostatnich minutach nic się nie zmieniło i Rice - pomimo kryzysów kondycyjnych, wygrał na kartach sędziów 99:91 i dwukrotnie 97:93.