NELSON: NAJWIĘKSZYM ZAGROŻENIEM DLA CANELO MOŻE BYĆ ON SAM
Były mistrz świata wagi cruiser, Johnny Nelson pracuje obecnie jako ekspert telewizyjny i od dłuższego czasu budzi kontrowersje swoimi wypowiedziami. Tym razem wziął na warsztat śmiały plan króla wagi super średniej Saula Alvareza (57-1-2, 39 KO).
Przypomnijmy, że Canelo będzie 29 stycznia śledził walkę Ilunga Makabu vs Thabiso Mchunu II o pas WBC wagi cruiser. Jeżeli Makabu obroni tytuł, w maju ma być rywalem Alvareza.
- Największym zagrożeniem dla Canelo może być on sam. Waga cruiser może mu stanąć kością w gardle. Mnie, byłego zawodnika tej wagi w pewien sposób obraża fakt, że taki mały gość przechodzi do naszej kategorii. Każdy klasowy "cruiser" myśli podobnie - powiedział Nelson.
- Właśnie dlatego tacy zawodnicy jak Aleksander Usyk są gotowi na przejście lub powrót do wagi cruiser, by walczyć z Alvarezem. Takich "cruiserów" jak Makabu Canelo może pokonać, ale są tacy, których nie powinien pokonać nigdy - dodał były czempion, notabene panujący jako mistrz świata WBO w latach 1999-2005 (najdłuższe panowanie w dziejach tej kategorii). Brytyjczyk bronił w tym okresie tytułu trzynaście razy, rekord ten wyrównał później Marco Huck.
Ale z takim Makabu czy tym bardziej Mchunu może mu się udać, przy założeniu, że zostaną wykorzystane wymienione już przeze mnie sztuczki z arsenału Canelo i jego zespołu. W połączeniu ze standardowym składem sędziowskim i standardowym miejscem, w którym Canelo walczy. Chociaż oczywiście fajnie byłoby zobaczyć go z Makabu w Kongo, w warunkach identycznych do tych, w których walczył Cieślak. Włącznie ze zmiennym czasem trwania rund :P Jeżeli nawet wtedy Canelo by wygrał, to już do końca jego kariery przestałbym się go czepiać :)
Zgłosił się Makabu, dogadali się i tyle.
"Ten rudy kanciarz" poza wszystkimi szachrajstwami jest jeszcze wspaniałym, bardzo pracowitym bokserem. Który do kogoś takiego jak Beterbijew "na uczciwych warunkach" zwyczajnie nie wyjdzie. Albo mu wyjść nie pozwolą, bo należy pamiętać, że Canelo to kura znosząca złote jaja. Za dużo osób zarabia na nim fortunę, żeby go rzucać na pożarcie.
Makabu może być, ale nie pod żadnym pozorem niech nie próbuję walki z Okolie. Okolie zbyt dobrze wykorzystuje zasięg. Każdy z którym walczył miał ogromne problemy ze skróceniem dystansu. Canelo ma dobry balans i jest w porządku w defensywie, ale to nie wystarczy. Różnica w warunkach fizycznych ogromna. W dodatku to nie jest kołek Callum Smith, w którego mniejszy Ryder wchodził jak w masło. Okolie bardzo dobrze korzysta ze swojego zasięgu. Już lepsza dla Canelo byłaby walka z Breidisem. Dla mnie Okolie jest niedoceniany. Jest wyżej niż wskazuje ranking, po prostu nie walczył z wieloma topowymi goścmi
W przypadku Canelo po prostu rażą praktyki bardzo podobne do płacenia przeciwnikom za podkładanie się. Oczywiście nie jest to robione bezpośrednio, ale sprawy wyglądają dosyć klarownie. Bo jak inaczej nazwać praktyki w stylu:
"Drogi przeciwniku, dzięki MOJEJ popularności dzięki walce ze mną zarobisz tyle, że do końca życia będziesz mógł leżeć pod palmami, nic nie robiąc. W zamian proponuję, żebyś ze mną zawalczył za miesiąc. Tak wiem, walczyłeś przedwczoraj, ale przecież nie musisz się godzić. Do tego w dniu walki możesz ważyć nie więcej niż 3 kilo więcej niż na ważeniu poprzedniego dnia. Że będziesz odwodniony? No będziesz. Nie musisz brać tej walki. Aha, walczymy u mnie, w Las Vegas, przy moich sędziach. Bierzesz, czy mam zadzwonić do kogoś innego?".
Wygląda to słabo. No i stawiając takie warunki nie trzeba faulować i pyskować, za to można dawać fajne walki. I dlatego się czepiamy :)