ŁOMACZENKO: CHCĘ 4 PASÓW WAGI LEKKIEJ, TYLKO WTEDY BĘDĘ MISTRZEM
Wasyl Łomaczenko (15-2, 11 KO) otwarcie przyznaje, że odzyskanie tytułu mistrzowskiego samo w sobie go nie interesuje. On chce zostać bezdyskusyjnym championem wagi lekkiej.
Kolejnym przystankiem w wielkiej karierze ukraińskiego geniusza będzie sobotnie starcia z innym byłym mistrzem dywizji lekkiej, Richardem Commeyem (30-3, 27 KO). Potem może uda się doprowadzić do konfrontacji z George'em Kambososem (20-0, 10 KO), posiadaczem pasów IBF/WBA/WBO. Ostatni tytuł, ten w wersji WBC, należy do Devina Haneya (27-0, 15 KO).
- Jeśli ktoś czuje się mocny, to o tym nie mówi, prawda jest jednak taka, że mało kto chce podpisać kontrakt na walkę ze mną. Chcę zostać raz jeszcze mistrzem świata, ale takim prawdziwym mistrzem, ze wszystkimi pasami. Bo prawda jest taka, że jeśli masz jeden z czterech pasów, nie możesz nazywać się prawdziwym mistrzem świata. Tylko zunifikowany mistrz, z czterema tytułami, może tak się przedstawiać. Jeden, dwa czy nawet trzy pasy to wciąż za mało. Do dziś uważam, że nie przegrałem z Teofimo Lopezem, ale i tak tamta walka dodała mi siły i przede wszystkim motywacji. Wielu znakomitych pięściarzy doznawało w przeszłości porażki, by potem wrócić lepszym, przy czym wciąż jestem zdania, że Lopez mnie wtedy nie pokonał - uważa "Matrix", były mistrz świata wagi piórkowej, super piórkowej oraz lekkiej.
- Moje cele wciąż pozostają takie same. Chcę pozbierać wszystkie trofea i zostać bezdyskusyjnym mistrzem świata wagi lekkiej. Jeśli dostanę na to szansę, na pewno ją wezmę i wykorzystam - dodał Łomaczenko.
Pokazał też że nie umie przyjąć na klate porażki po przegranej z Lopezem.
Szanse ma z każdym z czołówki o ile... Nie jest na równi pochyłej, 33 lata na lekką to już dość dużo, a przy jego stylu to właśnie atuty przez które błyszczał odchodzą jako pierwsze.