TYLKO REMIS SZEREMETY Z TWARDYM TRIMECHEM
Niektórzy twierdzą, że po walce z Giennadijem Gołowkinem zawodnik już nigdy nie jest ten sam. Nie ma co wyciągać pochopnych wniosków, ale... Kamil Szeremeta (21-2-1, 5 KO) zaledwie zremisował z bardzo solidnym Nizarem Trimechem (9-2-1, 4 KO).
Wszystko zaczęło się zgodnie ze scenariuszem, były mistrz Europy dyktował warunki, ale końcówce pierwszej rundy nadział się na mocny prawy podbródkowy. Podrażniony pięściarz z Białegostoku w drugiej rundzie ruszył do ataku, lecz znów zagapił się na moment, pół minuty przed gongiem zainkasował lewy sierp na skroń i aż "uciekła" mu jedna noga. Nie było nokdaunu, choć na sędziach zrobiło to na pewno wrażenie.
Kamil na szczęście złapał swój rytm i wrócił do gry dobrą trzecią odsłoną. Francuz wyczuł swoją szansę i w czwartym starciu przyjął wymiany w półdystansie. Walka mogła podobać się kibicom, ale my z pewnością liczyliśmy na wyraźniejszą przewagę niedawnego pretendenta do pasa IBF wagi średniej. Szeremeta polował przede wszystkim na ciosy na górę, rywal natomiast mieszał takie akcje z długim prawym na korpus. W szóstym starciu podopieczny Andrzeja Liczika poszedł na przełamanie, brakowało jednak w jego atakach trochę dynamiki.
W siódmej rundzie Polak złapał drugi oddech, natomiast jego przeciwnik miał chyba w tym okresie kryzys kondycyjny. Kamil władował sporo ciosów na korpus, trafił też mocnym prawym sierpem oraz podbródkiem. Ostatnie trzy minuty jak cały pojedynek - zażarte i bliskie remisu. Obaj byli już wyczerpani, ale dawali z siebie wszystko. Po ostatnim gongu jeden sędzia punktował 77:75 Szeremeta, lecz dwaj pozostali mieli na swojej karcie 76:76. A więc remis.
- Nastawiałem się na trudnego przeciwnika, jestem jednak zawiedziony swoją postawą. Trochę późno zacząłem boksować i szkoda, że nie był to pojedynek dziesięciorundowy. Na pewno stać mnie na więcej i liczę na rewanż w przyszłości - powiedział po wszystkim Szeremeta.
Z taką postawą to może być co najwyżej trampoliną dla Wołczewskiego i innych młodych lub sprzedawać nazwisko(przypadkowego pretendenta) za granicą
Skończ.bo chyba kpisz.Szeremeta,to tylko przykład,co znaczy mieć dobrego promotora w boksie.Trimech,to poziom Szeremety.tylko bez wsparcia promotora w boksie daleko się nie zajdzie.Pan Wasilewski pokierował karierą Szeremety wręcz idealnie.Pas EBU,chociaż nikim mocnym tam nie walczył,a pote złoty strzał,czyli walka z Golovkinem.Gdzie Szeremeta zasłużył na walkę o Mistrzostwo swiata.Każdy normalny kibic sam sobie może odpowiedzieć.Potem znowu wielki pojedynek z Munguia.Dużo lepszych zawodnikow niż Szeremeta może pomarzyć o takich wypłatach,co Szeremeta dostał.No ale takie są realia boksu
Można powiedzieć że Kamil jest już po swoim prime - jakikolwiek by on nie był