JUŻ DZIŚ POKAZOWA WALKA MARCO ANTONIO BARRERY
Oficjalnie rozstanie z ringiem wspaniałego Marco Antonio Barrery (67-7, 44 KO) miało miejsce w lutym 2011 roku, gdy szybko zastopował przeciętnego Jose Ariasa (17-2, 11 KO). Meksykanin nadal przeciera się jednak pokazowo.
BEST I FACED: MARCO ANTONIO BARRERA >>>
W czerwcu były mistrz trzech kategorii wagowych zaboksował z Jesusem Soto Karassem (29-13-4, 18 KO), swego czasu niezłym półśrednim. Dzisiejszej nocy "Zabójca o twarzy dziecka" stoczy sześciorundówkę pokazówkę z innym wielkim mistrzem - Danielem Ponce De Leonem (45-7, 35 KO). Członek Galerii Sław przekonuje, że choć nie będzie to pojedynek na poważnie, to nadal odczuwa pewną ekscytację związaną z wejściem do ringu.
- To pokazówka i nie musimy robić wagi, jestem więc spokojny - powiedział roześmiany Barrera. - Zmotywowała mnie Teresa Tapia (żona nieżyjącego już Johnny'ego - byłego rywala Barrery), która skontaktowała się ze mną i spytała, czy nie mógłbym pomóc Fundacji im. Johnny'ego Tapii. To zainspirowało mnie do toczenia walk pokazowych - dodał.
- Czuję motylki, nazwane strachem. Każdy bokser odczuwa je przed wejściem do ringu. Ja je czuję, ale będzie to po prostu świetna walka. Będzie kilka ciosów, które nas trafią, ale poza tym jestem całkiem podekscytowany. Brakuje mi wielu aspektów związanych z boksem. Wychodzenia z szatni przed pojedynkiem, ludzi, muzyki, krzyczących kibiców. To coś, o czym nie mogę zapomnieć i za czym będę tęsknił przez całe moje życie.
- Nie trenowałem oczywiście tak mocno, jak robiłem to, będąc jeszcze w trakcie kariery. Dwukrotnie zrobiłem sparingi, po których wciąż jestem obolały. Kiedyś sparowałem, by się sprawdzić, dwanaście rund każdego dnia, ale teraz tego nie robimy, więc jest trochę luźniej.
47-latek był również bliski, by po wielu latach skrzyżować rękawice (także w formie pokazowej) ze swoim odwiecznym rywalem - Erikiem Moralesem (52-9, 36 KO), z którym dziś prowadzi podcast o nazwie Un Round Mas (jedna runda więcej - tłum.pol), zaś w przeszłości mierzył się trzykrotnie, dwa razy zwyciężając.
- Było bardzo blisko. Mieliśmy już podpisane kontrakty, ale Morales dwukrotnie zachorował na koronawirusa, potem doznał kontuzji kolana i coś złego działo się z jego plecami. Było wiele wymówek, więc w końcu z tego zrezygnowaliśmy, ale miejmy nadzieję, że dojdzie do w końcu do skutku. A jeśli się uda, to już prawdopodobnie w następnym roku.
Czy czwarte podejście Barrery i Moralesa będzie pokazowe? - Nie, nie wydaje mi się, aby była to pokazówka - zakończył śmiejąc się Barrera, pogromca takich znakomitości, jak Paulie Ayala, Naseem Hamed, Kevin Kelley, czy wspomniani już Morales i Tapia.