GEORGE GROVES WSPOMINA SPARINGI Z GIENNADIJEM GOŁOWKINEM
Były mistrz świata wagi super średniej, George Groves zakończył karierę w 2018 roku i korzysta obecnie z uroków życia, co jakiś czas racząc kibiców ciekawymi bokserskimi wspomnieniami. Tym razem opowiedział o swoich sparingach z jednym z największych czempionów w historii wagi średniej, wciąż aktywnym 39-letnim Kazachem Giennadijem Gołowkinem (41-1-1, 36 KO).
- Przegrałem rewanż z Carlem Frochem przez nokaut (w 2014 roku - przyp.red.), a niedługo potem dostałem zaproszenie na sparingi z Giennadijem Gołowkinem w górach Big Bear. Nie byłem wtedy w formie i miałem nadwagę, ale sparingów z taką legendą nie mogłem odpuścić. Nigdy nie byłem zresztą typem, który chciałby za wszelką cenę wygrywać rundy na sparingu - powiedział Groves.
- Przyleciałem, poszedłem w góry, słońce spiekło mnie na czerwono, wypiłem potem kilka piw, a następnego dnia wszedłem do sali treningowej Abela Sancheza, gdzie czekał na mnie Gołowkin. Ogrzewanie było włączone, a przecież na zewnątrz było ciepło. Powiedziano mi, że Gołowkin lubi trenować z włączonym ogrzewaniem, w sali było niesamowicie gorąco. Zapytano mnie, czy chcę, żeby wyłączyć ogrzewanie i czy chcę, żeby rundy były czterominutowe. Takie lubi Gołowkin... Nie chciałem okazać słabości i nie zgłosiłem żadnych uwag (...) Gołowkin nosi podczas sparingów osłonę na żebra i zaproponowano mi taką samą. Odmówiłem. Zrobiliśmy cztery rundy i nie radziłem sobie źle, ale dwa dni później chciałem się poprawić. Tym razem radziłem sobie dużo lepiej, trafiałem Gołowkina. On zaskakiwał mnie jednak akcjami, którymi żaden inny zawodnik by mnie nie zaskoczył. Przyjmował ciosy na gardę albo je zbijał i odpowiadał swoimi. W pewnym momencie trafił mnie w żebra i wiedziałem, że coś pękło. Mój trener przerwał sparing, a później okazało się, że jedno żebro jest złamane. Ale nawet gdybym ubrał osłonę, pewnie i tak by je złamał - dodał 33-letni Brytyjczyk.
- "GGG" jest jednym z najlepszych zawodników w historii wagi średniej. Jestem jego wielkim fanem. To zjawiskowy bokser i świetny człowiek. Szkoda, że lepiej nie wypadłem podczas tych sparingów i szkoda, że nie zmierzyłem się z nim w walce. Walnąłbym go w łeb jeszcze mocniej (śmiech). A tak poważnie, to Gołowkin bije cholernie mocno, ale przede wszystkim jest kapitalnie wyszkolony. Mistrzowsko kontroluje dystans, ma niesamowite bokserskie "oczko" i świetną pracę nóg. To prawdziwy fenomen - podsumował temat popularny "Święty Jerzy".
Tak jak GGG odkłada walkę z Charlo czy Andrade?
A kim był wtedy Golovkin żeby stary Martinez szukający dobrej kasy na koniec miał z nim walczyć?
Prawda jest taka że o GGG będzie się mówić kiedyś: no wiesz bo gdyby.... Pacmana też zwalowali z Bradleyem i co? Lista jego przeciwników i osiągnięć po tym walku jest imponująca. A GGG?
Wydaje mi się że jednak Martinez był bardziej stary w sensie wyeksploatowania organizmu.
Tak samo wydaje mi się że GGG miał i ma jednak więcej opcji zarobkowych niż miał Martinez.
Ja patrzę bardziej pod względem potencjału GGG i jego nie wykorzystania. Myślę że mógł spokojnie osiągnąć dużo więcej.
fakty sa takie;
GGG jest past prime, ale mimo to jest nietykalny w sredniej
obydwie walki z Canelo wygral (w okolicach 117-111, 116-112) - byc moze teraz byloby inaczej bo czas zadzialal na korzysc Alvareza
Nie ma w rekordzie wielkich skalpow ale kogo mialby tam miec, skoro gdy sie dobijal to nikt z nim walki nie chcial lub dwoch panow z wyzszej wagi go wyzywalo (gdzie jeden juz nie byl na tym poziomie medialnym)
Nie chce tu bronic GGG ale trzeba patrzec obiektywnie.
Co do mocnych ciosow i nokautow to tylko laik postawi teze, ze ktos z kurewsko moncym ciosem musi kosic jednym ciosem. Vit kliczko tez czystych nokautow nie mial az tak wiele ale jego przeciwnicy wygladali jak schabowy przed usmazeniem
jeśli mówisz o faktach to nie wyrażaj swoich prywatnych, subiektywnych opinii, a jeśli je wyrażasz to nie mów, że to fakty. Nie obraź sie ziomek, ale nie jesteś tym, który określa, że to jest fakt, a tamto to brednie.
Fakty są takie, że karty punktowe nie oddają obiektywnie, przebiegu jednej i drugiej walki, dlatego werdykt był kontrowersyjny (jak wiele) Do skandalu to było tu daleko. Skandaliczna była remisowa punktacja w walce Mayweathera z Canelo, dobrze że pozostała dwójka sędziów wtedy była na sali.
Jak dla mnie Twoja punktacja co podałeś w nawiasie byłaby nieobiektywna w jednej i drugiej walce.
Golovkin moim zdaniem powinien wygrać w pierwszej walce ale nie aż tak bardzo wysoko, jak dla mnie max. 4 punktami. Druga zaś walka była moim zdaniem bardzo wyrównaną wojną na remis. Takie jest moje zdanie,
ale fakty są takie że przyznali zwycięstwo rudemu i nic z tym nie możemy zrobić.
Bardzo chciałem, porażki rudego w tej konfrontacji i to dotkliwej, wkurwiał mnie on i otoczka wokół niego. Smród z nim pozostanie, ale trzeba mu przyznać, że swoje robi znakomicie. Jestem przekonany o tym, że większość z nas nie przykłada się tak do swojej pracy, którą na codzień wykonujemy jak on do swojej. Za to szacunek, bo ma gość charakter, jest utalentowany i dobrze ten talent wykorzystuje NIE MARNUJE GO. Można już zawsze się czepiać skandali i kombinatorstwa z przeszłości, ale ostatnio wszystko jest uczciwie i gość na prawdę imponuje, jeśli w przyszłości nadal będzie to tak wyglądało to ja sie nie czepiam i chętnie będę oglądał jego walki, bo to się dobrze ogląda. Jeśli chodzi o Golovkina to trochę go szkoda, ale cóż taki jest świat, że bardzo sałata się liczy.
https://www.youtube.com/watch?v=-a6s3FaCloI
Pamiętacie? ;D
GGG to wyjątkowy talent- genialny zawodnik. Miał swój cel- bicie rekordów w średniej i zdobycie wszystkich pasów. Dokonałby tego z łatwością tyle że jemu nie było łatwo ściągnąć do walki takiego Saundersa. To nie Canelo który generował takie wypłaty że każdy pchał się do niego nawet na najgorszych warunkach.
A kim byłby dziś GGG gdyby go nie oszukali w 2 walkach z Alvarezem niech sobie każdy odpowie. Pięściarz P4P nr 1 (był nim zresztą po 1 walce), zunifikowany mistrz wagi średniej (myślę że zapłacili by w końcu na tyle dużo że Saunders by znalazł jaja), facet z zerem w rekordzie i całą resztą osiągnięć.
Jestem przekonany że gdyby nie zwałowali go z Alvarezem inaczej też by wyglądał pod względem zaangażowania i kto wie czy dla pieniędzy i sławy nie stoczyłby podobnych walk co Alvarez szukając coraz większych wyzwań.
Sama ta wypowiedź Jerzyka świadczy o tym że Gienek mógłby na spokojnie prać zawodników i wyżej i pewnie tak by się to potoczyło gdyby nie bezczelne zmaltretowanie kariery dwoma wałami z Canelo który na jego plechach robi teraz karierę na miarę światowej jedynki mimo że w rekordzie tak naprawdę powinien mieć już 4 porażki (Lara, Mayweather, GGG 1, GGG 2)
Ale ludzie czego user wyżej jest dobitnym przykładem szybko wymazują z pamięci pewne fakty. Alvarez radzi sobie świetnie, daje dobre walki to kto mu tam będzie pamiętał że robił karierę na wałach...
Gotowanie żaby zadziałało idealnie.
Wielu jednak ma pretensje do samego Alvareza za to wszystko jakby on sam był za wszysko odpowiedzialny. ALvarez ma dawać zajebisty boks i to robi prowadząc się przy tym wzorowo, nie przynudza i to mi się podoba. Wolałbym, żeby świat był uczciwy ale nie jest i to już nie Alvareza wina, on wykorzystuje swoją szanse każdy by to zrobił.
No tak uważam - tak naprawdę do końca 2016 roku poziom jego rywali to był żart (2016 rok to nawet turbo żart). Później miał 2 fajne lata, gdzie stoczył trzy duże walki, a później po porażce z Canelo w zasadzie wrócił do tego co było wcześniej, no odnosząc jeszcze niezłe zwycięstwo z Derewianczenką. W sumie na przestrzeni całej kariery odniósł może z dwa prestiżowe zwycięstwa. Taki Canelo do którego dzisiaj się każdy porównuje ma już pewnie liczbę dwucyfrową.
PitersonJ, ludzie bardzo często mylą fakty z opinią. To, że Canelo pokonał Golovkina to jest fakt. To, że ktoś widział zwycięstwo Golovkina to tylko i wyłącznie opinia.
Werdykty sędziowskie z walk GGG i Alvareza były powszechnie krytykowane. I to jest fakt, nie opinia. Krytyki tej podejmowali się specjaliści, komentatorzy wielkich stacji, byli i obecni pięściarze, dziennikarze portali bokserskich etc.
Ryan Burton (boxingscene): 114-114
Lyle Fitzsimmons (CBS Sports): 116-112 Gołowkin
Adam Canavan (BoxingMadMag): 117-112 Gołowkin
Kevin Iole (Yahoo!): 115-113 Gołowkin
Eric Raskin (ESPN + HBO): 114-114
Sergio Martinez (były bokser): 116-112 Gołowkin
Adam Abramowitz (saturdaynightboxing.com): 116-112 Gołowkin
David Greisman (były redaktor boxingscene): 114-114
Lance Pugmire (LA Times): 114-114
Brian Campbell (CBS, ESPN): 117-111 Gołowkin
Jake Donovan (BoxingScene): 114-114
Dan Rafael (ESPN): 116-112 Gołowkin
Mike Coppinger (The Ring): 114-114
Stephen A Smith: 115-113 Gołowkin
To prawda, natomiast uważam, że jest nadużywane, ponieważ rozbieżności w ocenie tej samej walki, punktacji poszczególnych rund przez ekspertów czy fanów często są bardzo duże.
I dlatego chodzi mi tylko i wyłącznie o nazewnictwo - przedstawianie zwycięstwa Gołowkina jako faktu - faktu, który nigdy nie miał miejsca.
Jakie wielkie walki miał wówczas toczyć Gołowkin gdy:
- obóz Martineza wyraźnie przyznawał, że nie chcą dla Sergio tego pojedynku
- Felix Sturm wyraźnie odsuwał ten pomysł, co sam powiedział
- Miguel Cotto zapłacił 800 tysięcy zielonych, by z GGG NIE WALCZYĆ
- Canelo oddał pas WBC, by wyczekać 2 lata
- Billy Joe z uśmiechem przyznawał, że nie jest gotowy i nie wie, czy będzie
- nawet Carl Froch mówił, że GGG kopie jak koń i nie za specjalnie się do tego palił?
Mówimy o okresie przed Alvarezem, to co dzieje dzisiaj to zwyczajne zniechęcenie 40 latka do systemu, który zdaniem olbrzymiej większości odebrał mu wielkie zwycięstwo, powiela te zachowania, których doznał w latach 10-15.
http://www.bokser.org/content/2018/09/16/144128/index.jsp
To już stare dzieje i w sumie nie ma co się na ten temat rozpisywać. Pierwszą walkę ewidentnie wygrał Kazach. Remis to ukłon w stronę Alvareza i typowe "znieczulenie kibica" który miał sobie zakodować że to równorzędni pięściarze i żaden nie jest lepszy (co było bzdurą). Niby nie skrzywdzili znacząco GGG ale już w pewien sposób mu zaszkodzili. Nie za mocno żeby ludzie się nie sparzyli ale jednak.
Punktowanie tamtej walki to był skandal i Teddy Atlas to idealnie podsumował. Byrd zrobiła swoje i na nią spadły cięgi ale drugi sędzia który bezczelnie zapisał jedną z rund na Alvareza popełnił nie mniejszy wał niż ona tyle że mniej wyraźny.
Druga walka inna ze względu na inną taktykę Kazacha to już krok dalej i zabranie pasów Gienadijowi. Znieczuleni ludzie kupili już to znacznie łagodniej. Teraz to w końcu Alvarez mocniej atakował więc już się u niektórych pojawiły debilne myśli że zdominował walkę itd.
Tymczasem 17 dziennikarzy wskazało zwycięstwo GGG, 10 było na remis a na Alvareza wskazała garstka ludzi... I przy takim odbiorze walki facet wygrywa z mistrzem i pozbawia go pasów.
To jest przekręt i tyle. Nie środowisko miało jakiś ukryty cel w faworyzowaniu gościa z Kazachstanu na rzecz Alvareza. Odbiór i punktacje tych walk to nie przypadek. Niestety plan był taki żeby z Alvareza zrobić wielką gwiazdę nawet wałując kogoś takiego jak GGG który od zawsze stał na przeszkodzie by tego dokonać.
3 walki nie było więc nie ma sensu się nad nią rozwodzić. Alvarez przeczekał GGG bo do 3 potyczki miało dojść dawno temu. Po co mu jednak Gołowkin? Spierze go prawdopodobnie uczciwie gdy stwierdzi że już nic z Kazacha nie zostało i trzeba zakończyć historię. Kazach zarobi, ludzie zapomną o poprzednich wałach i całość zostanie zapieczętowana tak jak to od zawsze planowali.
I nic tu nie zmienia fakt że teraz Alvarez dokonuje świetnych rzeczy bo to nie ma w ocenie walk z Gienadijem ŻADNEGO ZNACZENIA. Tak jak nie ma znaczenia żadnego to że GGG chwalił się że może wyjść do każdego do 168 a do Warda jednak się nie pofatygował (chwała mu za to... Skończyłby jak Kowaliow z obitym workiem i tyle by z tego miał)
No i właśnie tych rywali uznaje jako żart. Pamiętam np. walkę unifikacyjną z Lemiuex, reklamowaną jako najciekawsza walkę w wadze średniej od lat. Ten sam Lemiuex niewiele później został ośmieszony na swoim terenie przez Saundersa 12-0. Być może tak słaba kondycja była wtedy kategorii średniej, być może nie tylko z winy Gołowkina nie doszło do walk z naprawdę konkretnymi rywalami chociaż jestem zdania, że jeżeli pięściarz i jego ludzie naprawdę są zdeterminowani to w końcu do tych wielkich walk doprowadzi. Tym bardziej, że jako panujący wtedy mistrz możliwości na pewno miał.
Gołowkin według mnie prowadził wygodną karierę, miał pasy, dobrze zarabiał, walczył z mało wymagającymi, często wręcz śmiesznymi rywalami. Pewnie wielu na jego miejscu postępowało by podobnie, bo po co ryzykować? Skoro można przegrać z jakimś konkretniejszym rywalem co pewnie automatycznie odbiło by się na zarobkach. I niestety wielu pięściarzy myśli podobnie. Dlatego Canelo Alvarez, który za wszelką cenę szuka swojego miejsca w historii, bije się z najlepszymi w danych kategoriach, często większymi rywalami jest dla mnie wzorem.
Porównywanie do Alvareza jest bezsensowne - tak Alvarez szuka wyzwań - ALE raz, że szuka ich na swoich warunkach - limity wagowe, wyczekiwanie, 6 tygodni na przygotowania (Kowaliow, Callum) i dwa, za nim stał i stoi Meksyk. MEKSYK, nie Kazachstan. Gołowkina po prostu unikano. Nic to nie ujmuje bardzo dobrej karierze Saula.
Ps wysłać Ci na maila fragmenty, gdzie sztab Maravilli przyznał, że go unikali, gdzie Sturm mówi, że go unikał, gdzie Froch mówi, że wolałby nie, gdzie Saunders mówi z uśmiechem "nie jestem gotowy", gdzie Cotto bierze kasę za brak walki z Gołowkinem? Bo zakładam, że karierę swojego idola znasz dogłębnie.
"Jak się jest zdeterminowanym, to się walki dostanie" - mrzonki. Na Gołowkina chetni są teraz, gdy jest przed czterdziestką i słabsi. Ten okres kariery Gołowkina sam nazywam "wygodnictwem", ale nie ten do 2017.
Dodać by jeszcze można dla nieświadomych że Alvarez to obecnie największe chyba wypłaty dla przeciwników więc wszyscy się do niego pchają chętnie godząc się nawet na wyżej wspomniane niedogodności. Kazach takich pieniędzy nie gwarantował/gwarantuje więc mając do wyboru przegrać z nim albo z Alvarezem wszyscy zawsze i wszędzie wybiorą Canelo. W takiej sytuacji banalnie jest pisać więc świetne historie szczególnie jeszcze wiedząc że sędziowie punktowi w razie problemów naciągną wynik.
Łatwo się pisze historię mając taką pozycję. Zresztą... Inaczej by to wyglądało gdyby Kazach miał dalej zero w rekordzie, był gwiazdą P4P na czołowym miejscu (być może nawet nr 1) i dwukrotny skalp w postaci Alvareza. Wtedy na 100% DAZN ładowało by w niego ile się da i taki Saunders przegrałby pas w walce z nim. Wtedy Gienadij mając wszystkie rekordy, wszystkie pasy zapewne poszukałby jeszcze wyzwań wyżej- chociażby właśnie z takim Smithem którego wg mnie bezproblemowo by rozstrzelał sądząc po tym jak słabo wypadł on z Alvarezem kompletnie nie umiejąc wykorzystać przewagi warunków.
A Alvarez by musiał wszystko budować na zupełnie innych warunkach. Przegrałby z Mayweatherem i dwa razy z terminatorem z Kazachstanu. Z całą pewnością nie miałby pozycji żeby przepłacać Kowaliowa żeby ten wychodził do niego nieprzygotowany itd.
Tylko idiota za przeproszeniem albo troll i prowokator będzie porównywał możliwości tych dwóch pięściarzy do tworzenia historii w momencie w którym jednego zwałowano a drugi jest największą gwiazdą w boksie.
Kariera Saula jest niewątpliwie świetna, ale trzeba zawsze patrzeć na kontekst. Miał po prostu otwartych więcej drzwi. Choć przyznaje, że walkę z trudnym Larą wziął, a nie musiał. Ale mógł, GGG nie zawsze te możliwości miał.
Coś pięknego.
No tak, nie twierdzę, że tak nie było tylko bardziej piszę jak dzisiaj jest postrzegana jego kariera przeze mnie. Walki w kategorii w średniej z rywalami często słabymi lub wręcz śmiesznymi przynajmniej do końca 2016 roku (później na 2 lata wyglądało to inaczej). O pójściu wyżej, chociażby do "Syna Bożego" nie wspominam - według mnie w takiej walce Gołowkin zostałby ośmieszony przez Warda natomiast dzisiaj bym napisał, "O tak, ten gość próbował". Nic takiego nie miało miejsca, a jednocześnie wyciągał rywali z niższych kategorii, m.in obrzydliwa walka z Brookiem.
A za Usykiem stoi tylko Ukraina, nie Meksyk czy Stany Zjednoczone. Można? Można.
Usyk był mandatory dla AJa i to jego wybrano. Widzisz różnicę, czy demagogia część druga?
Ps argument z Wardem być może mógłby być kamyczkiem do Twojego ogródka. Gołowkin i jego team proponowali walkę w 2013, team Warda odrzucił tłumacząc kontuzją ramienia i nieporozumieniami promotorskimi. Team GGG odmówił bodajże w 2015 czy 2016 tłumacząc, że mają już umowę na walkę (Lemieux) + że chcą 50/50. Ok, mały kamyczek do ogródka mogę się zgodzić, bo Ward zasługiwał.na 60 procent. Jawna ucieczka to to jednak nie jest.
Polecam poczytac troche starych tematow
GOŁOWKIN CZY WARD - KTO KOGO UNIKA?
http://www.bokser.org/content/2015/09/16/171642/index.jsp#CommentsAnchor
"Dałem im czego chcieli, czyli równego podziału. Jego promotor odrzucił propozycję, więc od teraz dla mnie to nie jest "GGG", a tylko "Mały G". Carlowi Frochowi czy Julio Chavezowi Jr oferowali walkę w normalnym limicie kategorii super średniej, czyli na granicy 168 funtów, a ode mnie wymagano zejście do 164 funtów - tłumaczy swoje niezadowolenie Ward"
🤣🤣🤣
No to w takim razie bardzo mało mógł, ty wymieniłeś kilka nazwisk, ja dorzuciłem od siebie Warda a tych walk nie zobaczyliśmy. Karierę pięściarza będę oceniał na podstawie tego co i z kim go zobaczyłem w ringu, a nie na podstawie tego z kim ewentualnie można by go zobaczyć a do walk nigdy nie doszło bo coś tam. Dlatego Gołowkin na przestrzeni całej kariery wypada dla mnie słabo.
Ale jako że oceniasz już to, co widzisz w ringu chyba sam widziałeś, że ten Gołowkin ze słabą karierą w niczym nie ustępował (lekko mówiąc) Twojego idola.
Słaba kariera nie oznacza słabych umiejętności, słaba kariera na tle np. dzisiejszych liderów boksu - Canelo czy nawet Olka Usyka.
Patrzysz niestety bardzo wąsko i pomijasz (nieświadomie bądź celowo) kilka aspektów ale dobrze, że przynajmniej nie brakuje Ci obiektywizmu na tyle, że sam potrafisz przyznać, że sportowo Gołowkin nie był gorszy. Dobre i to, jestem zaskoczony.
Pozdro normalni:)