CHISORA O REWANŻU Z PARKEREM: IDĘ NA WOJNĘ, CHCĘ UCZCIWYCH SĘDZIÓW
18 grudnia w Manchesterze Dereck Chisora (32-11, 23 KO) stoczy rewanż z Josephem Parkerem (29-2, 21 KO). Brytyjczyk, który w maju tego roku przegrał z Nowozelandczykiem niejednogłośną decyzją sędziów, w swoim stylu zapowiada kolejną wojnę i domaga się uczciwego sędziowania.
- Jestem podekscytowany, ale tylko połowicznie. Przede wszystkim będę rozmawiał z moimi menadżerami o tym, żeby sędzia ringowy był amerykański i żeby sędziowie ringowi byli dobrzy, bo zostałem w czasie mojej kariery wiele razy obrabowany. Między innymi w Helsinkach w starciu z Robertem Heleniusem i w Manchesterze, w pierwszej walce z Dillianem Whyte'em, na twojej gali Eddie - powiedział Chisora, zwracając się do swojego promotora, szefa grupy Matchroom Eddie'ego Hearna.
- Musisz załatwić uczciwych sędziów Eddie, potrzebuję ich. Wiem, że 18 grudnia stoczymy z Parkerem prawdziwą wojnę. Parker mnie nie przeraża, nie ma żadnego atutu, którego się boję. Nie ma wielkiej mocy w pięści, nie wiem szczerze mówiąc, dlaczego wygrał nasżą pierwszą walkę. Byłem rozczarowany werdyktem (...) Nie oglądam swoich walk, po co miałbym to robić? Walczyłem w nich, więc wiem, co się działo - dodał Brytyjczyk.
- W stu procentach podtrzymuję swoje zdanie o tym, że wygrałem pierwszy pojedynek z Parkerem. Wywierałem większą presję, napędzałem akcję, on tylko klinczował w stylu Kronk. To się sprawdza, jednak ja chcę zapytać, komu mam zapłacić, na konto którego sędziego mam przelać pieniądze (prowokacja dotycząca uczciwości sędziowania - przyp.red.)? Nigdy nie bawiłem się w boksowanie, idę się bić, idę na wojnę - podsumował temat człowiek o wymownym pseudonimie "War".
Jeśli druga walka ma mieć przebieg podobny do pierwszej, to nie wyobrażam sobie, w świetle opinii po ich majowym starciu i aktualnej presji wywieranej przez Derecka, żeby tym razem zwycięstwo miało pójść w stronę Parkera. A jeśli Chisora nadal trzyma jako taką formę (oby!), to znowu będzie napierał na Parkera - z trzy-cztery rundy mega ostro, w kolejnych mniej intensywnie, ale ciągle konsekwentnie do przodu, z okazjonalnymi mocniejszymi zrywami. Sympatyczny Józek nie będzie mógł znowu pozwalać zamykać się przy linach, odpowiadać kilkoma ciosami na krzyż i ratować się defensywnym klinczem.
Dlatego ja czekam na ten pojedynek, głównie za sprawą Chisory, dla którego, ze względu na wyeksploatowanie i ilość przyjęty ciosów, każda kolejna walka może być tą ostatnią na światowym poziomie. Ale i liczę, pewnie naiwnie, że wreszcie Parker pokaże trochę agresywniejsze oblicze (niczym jego przyjaciel Fury wskutek treningów u Sugar Hilla).
Dokładnie. Wszyscy tu pieprzą o czymś niestworzonym, a Chisora wygrał może 3 rundy, reszta należała do Parkera. Z Whytem były podobne faule, więc to raczej nie było uczciwe.