GARDZIELIK I WOJTASIŃSKI WYGRYWAJĄ NA PEŁNYM DYSTANSIE
Kamil Gardzielik (14-0, 3 KO) zakończył walkę z jednym okiem, ale wygrał w Nowym Sączu z Nicolasem Luque Palaciosem (12-9-1, 1 KO).
W pierwszej rundzie wydawało się, że Kamil samym lewym prostym uprzykrzy rywalowi życie, ten jednak wrócił do gry w drugiej odsłonie, przebijając się dwa razy przez gardę prawym sierpowym. Potem rundy wygrywał Gardzielik, choć pojedyncze udane akcje Argentyńczyka sprawiły, że prawa powieka zaczęła puchnąć. Podopieczny Andrzeja Liczika podkręcił tempo w siódmym starciu, do swojego arsenału dodał kilka mocnym ciosów na korpus, a musiał się śpieszyć, gdyż prawe oko miał już prawie zamknięte.
Sprawa się komplikowała, Palacios radził sobie coraz odważniej i po ostatnim gongu walka okazała się ciasna na kartach punktowych - 98:92 i dwukrotnie 96:94.
- Czasem trzeba również brzydko wygrać. Boksowanie z taką kontuzją to było ważne doświadczenie, choć mam nadzieję, że już ostatnie tego typu - powiedział po wszystkim Gardzielik.
Wcześniej Mateusz Wojtasiński (2-0, 1 KO) ograł Mariusa Cola (2-6). Lepiej wyszkolony technicznie wrocławianin przepuszczał sierpy rywala i kontrolował go z dystansu ciosami prostymi, jednak w czwartej rundzie nieco osłabł i do głosu coraz częściej dochodził przeciwnik. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na korzyść Wojtasińskiego 40:36 i dwukrotnie 39:37.
Brat w Boksie gdzieś zaginął ale może młodszy ogarnie temat. Będe śledził i Pozdro dla Wrocławskiego Boksu 😉❤️