USYK: Z JOSHUĄ TEŻ NIE DAWALIŚCIE MI SZANS, MOGĘ POKONAĆ FURY'EGO
- Przed walką z Joshuą praktycznie nikt nie dawał mi szans. Wygrałem i tak samo mogę teraz pokonać Fury'ego - przekonuje Aleksander Usyk (19-0, 13 KO), nowy mistrz świata wagi ciężkiej federacji IBF/WBA/WBO.
Ukraiński technik pokonał cztery tygodnie temu Anthony'ego Joshuę (24-2, 22 KO), mając go w ostatnich sekundach na skraju nokautu. Teraz czeka go rewanż. W podobnym terminie, czyli przełomie marca i kwietnia, do obrony tytułu WBC ma podejść Tyson Fury (31-0-1, 22 KO).
- Przede mną rewanż z Joshuą, ale na horyzoncie widzę też starcie z Furym. To byłaby bardzo duża walka. Fury to dobry wojownik i atleta, który zawsze ma dużo do powiedzenia. Uważa się za króla królów, lecz tylko on tak o sobie myśli. Mogę go pokonać. Przed Joshuą przecież też nikt nie dawał mi szans. Całe życie słyszę takie rzeczy, wiem jednak, iż byłbym w stanie pokonać również Fury'ego. Ja nie opowiadam, że mogę pobić tego czy tamtego, tylko po prostu idę na salę i robię moją robotę, czyli ciężko pracuję i daję z siebie wszystko. A potem wynik walki odzwierciedla całą tą ciężką pracę, jaką wcześniej wykonałem - kontynuował jeden z największych bokserów naszych czasów, który wcześniej przecież zdominował kategorię cruiser, a kontrakt zawodowy podpisywał mając już w kieszeni złoty medal olimpijski.
- Styl Fury'ego nie wszystkim może się podobać, ale najważniejsze, że przynosi mu sukcesy i kolejne zwycięstwa. Każdy jest stworzony do czegoś innego i każdy boksuje po swojemu. Na pewno jednak mógłbym z nim rywalizować - dodał Usyk.
Tak wiem że Fury umie walczyć brudno i w razie czego pójdzie w brudny boks tylko co innego zamęczyć szklanego Cunna który bokserem był zawsze co najwyżej na 4 z plusem (i to w najlepszych czasach) a co innego zrobić to z geniuszem na "6" za którym ciężko nadążyć i jeszcze ma końską wydolność.
Tak samo zamęczenie Wildera to nie jest żaden wyznacznik że teraz z każdym tak zrobi.
Fury to tylko człowiek- też ma gorsze dni. Dodatkowo nie ma pojedynczego zabójczego uderzenia choć trylogia z Wilderem mogła ten obraz nieco zamazać. Jeśli ktoś skrajnie nie wierzy w możliwości Usyka w takiej walce niech przypomni sobie chociażby starcie z Wallinem i radzę darować sobie tą wygodną bzdurę jakoby do każdej słabszej walki Fury po prostu nie miał motywacji bo dla mnie to teoria naciągana. Tam widać jak niewiele nieszczęścia czasami potrzeba żeby walka potoczyła się skrajnie nie po myśli nawet tak świetnego zawodnika.
Co innego jeśli Fury pójdzie po rozum do głowy, doceni z kim ma do czynienia i zejdzie z wagą do swojej optymalnej najlepszej formy która imo jest wtedy gdy Tyson waży koło 115 kg (z niewielkim odchyleniem w obie strony).
Wtedy będzie faworytem i to sporym bo oprócz umiejętności zniweluje bardzo mocno aspekt szybkości (również będzie szybki a dodatkowo duuuużo większy). Jestem pewny że niemalże 130- kilogramowy Fury by za Usykiem nie nadążał.
On był w ostatniej walce powolny, ślamazarny i jak na siebie ruszał się naprawdę średnio. Co innego że miał na przeciwko spompowanego Wildera który większość walki znów walczył kołysząc się jak brzoza na wietrze.
Co to za język?
Co to za język?
też mnie to zastanowiło :)
Co do meritum, kluczem byłoby tu ogarnięcie klinczów i wieszania się, Fury z każdym mniejszym tak robi i każdy niby o tym wie, a jednak to działa.
Niemniej jestem pewien, że Usyk może wygrać z Furym, a część forum NADAL będzie p...ła, że Usyk nie poradzi sobie "z prawdziwym cięzkim" (tu podstaw Whyte, Ortiz, Joyce czy kto tam akurat będzie w pobliżu top5).
Inna sprawa że każdy fan boksu/sportu zgodzi się, że taki mistrz jak Saszka, ktory w dupie ma pieniądze, czy prestiż, to najlepsza wizytówka boksu. Liczę na rewanz z AJem w Kijowie, bo gdzieś mam to ile zarobią, bo i tak grosza z tego nie mam. Liczą się marzenia mistrza, a on chce obrony u siebie. Zasłużył na to.