HEARN CHCE WALKI BIWOŁA Z CANELO W MAJU PRZYSZŁEGO ROKU
Promotor mistrza świata WBA wagi półciężkiej Dmitrija Biwoła (18-0, 11 KO), Eddie Hearn szkicuje plan, którego ostatnim etapem ma być wielka walka Rosjanina z obecnym czempionem WBC, WBA i WBO wagi super średniej - Saulem Alvarezem (56-1-2, 38 KO).
- Jeżeli Canelo pokona Caleba Planta, to jakie będzie kolejne wyzwanie? Moim zdaniem następnym wyzwaniem byłaby unifikacja pasów w wadze półciężkiej, a Biwoł byłby na drodze do niej pierwszym przystankiem. Chcemy więc zorganizować grudniową walkę Dmitrija z Johnem Ryderem, a potem majową walkę Biwoł vs Canelo. Są również inni potencjalni rywale dla Biwoła: Joshua Buatsi i Callum Smith, a także Gilberto Ramirez. Dmitrij Biwoł nie będzie biernie czekał - powiedział Hearn.
Przypomnijmy na koniec, że Biwoł stoczył w maju pierwszą walkę po kilkunastu miesiącach przerwy i pokonał na punkty Brytyjczyka Craiga Richardsa. Potem Rosjanin był przymierzany do walki z Saulem Alvarezem i deklarował, że jest na nią gotowy, ale obóz Canelo wznowił negocjacje z ludźmi Caleba Planta (do starcia Canelo vs Plant o wszystkie pasy wagi super średniej dojdzie 6 listopada) i temat tegorocznej walki Canelo vs Biwoł upadł.
"Szczerze jakoś nie widzę tego żeby eksperci znający się na boksie czy bukmacherzy uważali Bivola za faworyta w tym starciu" to w takim razie nie jest to - jak je tutaj reklamujesz - wielkie wyzwanie dla Canelo. Ja jednak się z tobą zgodzę bo według mnie Biwoł to nie wzięty z łapanki Kowaliow i jest faworytem więc dla rudego to dopiero pierwsze wielkie wyzwanie od lat.
MacGyjwer
dobre spostrzeżenie - niezbyt oczywiste dla kogoś z krótką pamięcią dotyczącą tego cyrku mistrza kat. średnie, który nagle się budzi i stwierdza, że jest do tej kategorii za mały, ale dlatego właśnie trzeba to przypominać.
Wielu ludzi oburza się że Canelo niby chciał przeczekać GGG. Ale Canelo nie był w swoim prime i dodatkowo zmieniał wagę.
Równie dobrze można powiedzieć że to GGG chciał Canelo jak najszybciej póki ten nie wszedł w swoje prime, samemu będąc w swoim prime (GGG).
Każdy z Was krytyków zrobiłby dokładnie to samo co Canelo.
Już abstrahując od wyniku walk, to Canelo jest kozakiem bo podejmuje wyzwania, a GGG przespał swoją karierę bo chciał tylko zarobić.
"Równie dobrze można powiedzieć że to GGG chciał Canelo jak najszybciej póki ten nie wszedł w swoje prime" no dobra, ale to nie Gienia między walkami został przyłapany na mięsie. To nie Gienia dostał wtedy rekordowo krótkie zawieszenie, w którego czasie można było zrobić niezły obóz przygotowawczy a na pewno nie siedzieć na dupie i łapać rdzę - jak na prawdziwą karę by przystało.
"a GGG przespał swoją karierę bo chciał tylko zarobić" łatwo tak oceniać karierę kogoś kto nie urodził się w Meksyku, nie walczy tylko u siebie i nie ma meksykańskiego promotora, "wujka" z meksykańskiego WBC, rzeszy meksykańskich kibiców i sędziów pilnujących tego interesu na rzecz meksykańskiego promotora właściciela najbardziej wpływowego magazynu o boksie. Nie każdy musi być jak Usyk. Poza tym nawet Usyk jakby trafił w ostatniej walce na AJa z anturażem podobnym do Canelo, to by dzisiaj nie miał pasów tylko po stronie porażek/remisów 1 w rekordzie.
Jasne ale ci wszyscy których wymieniłeś nie wchodzą do ringu.
Jest sporo smrodu wokół Canelo ale w ringu jest sam. I podejmuje wyzwania. GGG tylko gadał i no właśnie tylko gadał. Usyk zdecydowanie wygrał z Joshua a walki Canelo z GGG były bliskie.
Popatrz sobie nawet na Lome i GGG. Loma to będzie kiedyś legenda a GGG będzie pamiętany jedynie z kontrowersji z Canelo.
Z drugiej strony to nie wina Canelo że jest kura znosząca złote jaja.
nie dopowiadaj sobie jak nie wyłapujesz różnic w określeniach... mowa o "wielkim wyzwaniu" a nie "wyzwaniu" - wyzwań Canelo miał wiele. Wielkie wyzwanie to wyjazd na terytorium wroga nie będąc faworytem -coś obcego w jego karierze a normalnego mistrzów spoza USA i Meksyku. Co do Usyka - Hearn i AJ to nie to co Oscar i Canelo (w tamtym czasie) bo oni by byli wstanie zrobić razem ze swoim sędziowskim teamem z tego co najmniej remis - przynajmniej tak, że Ukrainiec by tych pasów nie zdobył.
bloki1984
"Z drugiej strony to nie wina Canelo że jest kura znosząca złote jaja." i to nie wina Gieni, że nie jest meksykańską kurą znoszącą złote jaja bo wtedy przy mniejszych kontrowersjach to on by (przy pilnujących interesu sędziach) zwycięsko wyszedł z tego dwumeczu z rudym i nie wiadomo jakie walki miałby w perspektywie i wtedy można by go osądzać i krytykować karierę, że ją przespał itp.
Rozumiem, że to jesteś autorem stworzenia definicji dla "wielkiego wyzwania" czy można gdzieś to przeczytać w bokserskiej wikipedii? Natomiast zostając w klimacie Twojej wypowiedzi można powiedzieć, że to nie wina Canelo że wielkie walki odbywają się Stanach Zjednoczonych od...zawsze.
GGG miał w pewnym momencie wielkie nazwisko tylko wolał walczyć z druga liga zamiast skakać po wagach i budować swoją legendę. Prawda jest taka że GGG przespał swoją karierę zanim zawalczył z Canelo. Miał wszystko, siłę styl, nawet ten swój urok i skromność dzięki którym pozyskał wieku fanów. Ja byłem mega fanem GGG ale zawiódł mnie właśnie dlatego że nie robił tego o czym mówił
"Rozumiem, że to jesteś autorem stworzenia definicji dla "wielkiego wyzwania"" a ja rozumiem, że jesteś mistrzem inteligentnej ironii ale proszę cię o uczciwą i krótką bez kombinowania odpowiedź na proste pytanie: co prędzej nazwałbyś wielkim wyzwaniem? Ostatnią walkę (i ich okoliczności) Usyka czy Canelo?
"to nie wina Canelo że wielkie walki odbywają się Stanach Zjednoczonych od...zawsze" zgadza się ale trzeba pamiętać, że to on jest beneficjentem tego stanu rzeczy a nie przeważająca część jego konkurentów.
bloki1984
"GGG przespał swoją karierę zanim zawalczył z Canelo" to się wyklucza, bo nie przespał skoro jednak zawalczył z Canelo w dwóch kasowych walkach, a to kto z góry był wtedy był stroną A, to było poza jego wpływem.
Pamiętasz przymiarki do walki Gieni z SOG? I pamiętasz jak skończył Kowaliow, jak został potraktowany po gospodarsku w walce z synem sędziów? Jeśli GGG by wtedy się nie wymigał z walki z Amerykaninem to on mógłby być w ten sposób orżnięty - zalegalizowanymi specjalnie na taką walkę ciosami po nabiale. Canelo coś takiego nie grozi bo też jest we wszystkich swoich walkach gospodarzem. Wszyscy od zawsze się śmiali z gospodarskich niemieckich walk i ich mistrzów. Tylko pytanie czy nie jest tak trochę z amerykańskimi mistrzami? I jako uzasadnienie była zawsze ta oklepana gadka - cytując Polakosa: "wielkie walki odbywają się Stanach Zjednoczonych od...zawsze". Jak jeden taki pojechał na wyspy to od razu się dał całkowicie uczciwie dupy z AJem. Łajlder tylko jechał ale nie dojechał bo niby rusek taki koksiarz - okoliczności wskazują na to, że to był tylko pretekst. Tylko dlatego, że oni myślą, że centrum świata jest w Ameryce to my też mamy tak myśleć?
Pewnie że pamiętam.
Oczywiście są pięściarze którzy mają lepiej niż inni. Tylko że Golovkin był w takiej pozycji bo styl jego walki przysporzyl mu kibiców. Oczywiście nie mówię że miał jak Canelo czy Ward, ale mógł moim zdaniem pozwolić sobie na wiele.
Pewnie tak było że ktoś mu odradził walkę z Wardem na tamtym etapie kariery. Historia która przytoczyłes pokazała że może i słusznie. Ale z drugiej strony wybieranie pięściarzy z 4-5 ligi jest trochę nie na miejscu dla kogoś takiego jak GGG w tamtym czasie.
I oczywiście uważam że przespał swoją karierę i nie będzie żadna legenda bo nie zrobił nic legendarnego. Nawet jeśli powienien wygrać obie walki z Canelo to pamiętajmy że Canelo zmieniał wagę i nawet nie był w swoim prime. Nawet teraz zamiast tłuc się z czołówka wagi to czeka aż Canelo da mu szansę. I nawet jeśli by mu dał to zastanawiam się czy byłby lament o to że Canelo by chciał się bić w super średniej.
A co do ameryki to nie jest ona dla mnie żadnym wyznacznikiem niczego. Może kiedyś była. No chyba że mówimy o Texasie ;)