ADAM KOWNACKI: TO NIE BYŁY ZAMIERZONE CIOSY PONIŻEJ PASA
Adam Kownacki (20-2, 15 KO) liże rany po sobotniej porażce z Robertem Heleniusem (31-3, 20 KO) i podzielił się z kibicami krótką wiadomością.
- W sobotę nie poszło mi tak, jak tego chciałem. Ciosy poniżej pasa nie były zamierzone, chciałem po prostu cały czas pracować uderzeniami na korpus i być jak najbliżej Heleniusa. Po pierwszej rundzie i złamaniu oczodołu nic nie widziałem na lewe oko. Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia - stwierdził nasz "Babyface".
Przypomnijmy, że pod koniec szóstej rundy sędzia Celestino Ruiz zdyskwalifikował polonijnego wojownika za ciosy poniżej pasa, pomimo iż Adam wcześniej był ukarany tylko jednym ostrzeżeniem. Potem - nie wiadomo do końca na jakiej podstawie, wyraźną komendę "dyskwalifikuję cię" zamieniono na wygraną Fina przez TKO.
Adam by leżał znokautowany za max 3 minuty i każdy to widział .
Chodzi o to, że Kownacki już nie powinien wchodzić do ringu. Bo nie potrafi boksować, tylko się lać jak na wiejskiej dyskotece, blokując ciosy własną twarzą. Licząc na to, że przeciwnik padnie pierwszy. Albo zniechęci się na tyle, że się podda lub podda go sędzia. Adam był mistrzem tego destrukcyjnego (dla obu stron) stylu, ale Helenius definitywnie i raz na zawsze skruszył jego odporność.
Oznacza to, że Kownaś zapewne bez trudu rozjechałby polską, pożal się boże, "czołówkę HW". Co daje dobitne świadectwo o jakości tej czołówki. W trakcie przyjąłby kolejne bomby a później być może ponownie próbował zaatakować kogoś z zaplecza czołówki. Skończyłoby się to wózkiem i pieluchą. Czy to naprawdę potrzebne dla paru walk, które mógłby jeszcze stoczyć?
Mi w niepodoba się to, że Kownacki jest mistrzem wymówek. Trenować nie mógł bo czekał na worek, chudnąć nie musiał bo waga była bardzo dobra, pierwsza przegrana to był przypadkowy cios a teraz trafił pięć razy w jajka ale to przez oko.
Kownackiego to by Joshua tamtego dnia spokojnie pokonał. Ruiz jest o kilka klas lepszy.