FURY vs WILDER III: TRENER WILDERA NAWIĄZUJE DO WALKI GOŁOTY
Trener Deontaya Wildera (42-1-1, 41 KO), Malik Scott nawiązał do walki Andrzeja Gołoty w jednym z ostatnich wywiadów przed jutrzejszym pojedynkiem w Las Vegas, w którym Wilder po raz trzeci skrzyżuje rękawice ze swoim zeszłorocznym pogromcą, obecnym mistrzem świata WBC wagi ciężkiej Tysonem Furym (30-0-1, 21 KO).
WSZYSTKO O WIELKIEJ WALCE FURY vs WILDER III >>>
- Deontay Wilder przyswaja wszystko, czego od niego wymagam, jest kreatywny i ma otwarty umysł. W boksie nie można być jednowymiarowym, trzeba używać całego arsenału. Ja nigdy nie pozwolę Deontayowi na używanie tylko jednej broni. Analizowaliśmy razem nagrania walk i Deontay był niesamowicie chłonny wiedzy, chciał wszystkiego od razu próbować, tak bardzo pragnął rewanżu. Mi nie imponują dzikie nokauty, najbardziej podoba mi się moment, w którym Deontay rani kogoś na sparingu i zachowuje spokój, wykańcza robotę na zimno. Jedną z moich ulubionych walk jest pojedynek Andrzeja Gołoty z Lennoxem Lewisem. Lennox zranił Gołotę i zamknął go w narożniku, a potem nie robił niczego na dziko, tylko spokojnie zrobił swoje (znokautował Gołotę w pierwszej rundzie walki mistrzowskiej w 1997 roku - przyp.red.). Chirurgiczna precyzja (...) - powiedział Scott.
- Deontay jest koneserem broni, ma w swojej posiadłości masę jej różnych rozdajów i strzelnicę. Uwielbia strzelać, robi to z wielkim spokojem, nie panikuje. Tego samego potrzebuje w ringu i dostaję od niego to, czego oczekuję (...) - dodał były bokser o pseudonimie "King", który walczył notabene z Wilderem w 2014 roku i został znokautowany w pierwszej rundzie.
I niesamowicie ciekawie mnie, czy ich związek przetrwa w przypadku porażki Deontaya :) Albo co stałoby się, gdyby Wilder był tak obijany przez Tysona jak podczas drugiej walki, czy Malik odważyłby się rzucić ręcznik?
A komizmu tej całej sytuacji dodaje fakt, że Scott został zatrudniony w zastępstwie za Marka Brelanda, który ponoć wykazał się ogólnie pojętym tchórzostwem i brakiem woli walki, a przecież sam Scott ze swojej kariery został zapamiętany jako gość, który nigdy nie miał jaj do tego sportu, a w starciu z samym Bomberem zaliczył nokaut po ciosie widmo, który w najlepszym wypadku był obcierką :D
Można zaprzeczać istnienia Dim Mak, ale to zakłamywanie rzeczywistości. Kolejnym dowodem na to że coś jest na rzeczy był cios Martina zrywający więzadła Głazkowa.