FURY: KIEDY ZAKOŃCZĘ KARIERĘ, BĘDĘ SMUTNYM I SAMOTNYM CZŁOWIEKIEM
Tuż przed trzecią walką z Deontayem Wilderem (42-1-1, 41 KO), która czeka nas pojutrze w Las Vegas, mistrz świata WBC wagi ciężkiej Tyson Fury (30-0-1, 21 KO) przyznaje, że żadne zajęcie poza boksem nie sprawia mu przyjemności.
WSZYSTKO O WIELKIEJ WALCE FURY vs WILDER III >>>
- Nie walczę po to, by być najwspanialszym bokserem wszech czasów czy legendą. Nie robi mi różnicy, czy zarobię kolejne pięćdziesiąt czy dwieście milionów funtów, nie muszę być bogaty, by żyć swoim życiem. Jestem normalną osobą, która jest bardzo dobra w sporcie zwanym boksem, a zarazem kimś wybranym, wyjątkowym - powiedział Fury, który zmagał się w przeszłości z ciężką depresją i przyznawał się do myśli samobójczych. Po zdetronizowaniu Władimira Kliczki w 2015 roku miał niemal trzyletnią przerwę, ale zdołał się podnieść i wrócić na szczyt.
- Co mnie motywuje? Na pewno nie parę funciaków, które zarabiam. Boksuję, bo mogę, nic innego nie sprawia mi przyjemności, nie mam żadnego hobby. Kiedy skończę karierę, będę bardzo smutną i samotną osobą - dodał olbrzym z Wilmslow.
- Próbowałem opieki nad zwierzętami, jazdy samochodami terenowymi, strzelania z obrzyna i strzelania do rzutków. Nic mnie nie kręci - podsumował temat charyzmatyczny "Król Cyganów", który zremisował z Wilderem w grudniu 2018 roku i zdetronizował Amerykanina w lutym 2020 roku. Potem po wielu perypetiach Wilder wygrał sprawę w sądzie arbitrażowym, którego wyrok niejako zmusił Fury'ego do trzeciej walki, choć było już bardzo blisko starcia o wszystkie pasy: Fury kontra Anthony Joshua.
Wygrana Aleksandra Usyka z Joshuą 25 września zrujnowała nadzieje na pojedynek brytyjskich olbrzymów, zwycięzca walki Fury'ego z Wilderem będzie naturalnym kandydatem do konfrontacji z Ukraińcem - obecnym mistrzem IBF, WBA i WBO - o miano niekwestionowanego czempiona królewskiej dywizji. Inna sprawa, że federacja WBC stwierdziła wczoraj, iż zwycięzca walki Fury vs Wilder III musi walczyć z tymczasowym mistrzem WBC Dillianem Whyte'em.
Wg mnie to Fury wybrał sobie taką "rolę" do odgrywania a nie jest to "prawdziwy Tyson" natomiast zakładając że jednak to prawda...
Współczuję rodzinie, małżonce, dzieciom- facet regularnie daje do zrozumienia w mediach że oni znaczą dla niego naprawdę niewiele. Będzie boks będzie cacy. Nie będzie? To już koniec. A dzieci które co chwila mu się rodzą? A bracia? Rodzina?
Niech ten człowiek się ogarnie. Ma świetne życie i ma dla kogo żyć i wydawać te miliony które już zarobił. Ma niesamowite możliwości nawet jak przegra w 1 sekundzie 3 walki... Niech on przestanie już się nad sobą użalać. Włada już nie ma. Nie trzeba grać smutasa.
To co mowi Fury wskazuje, ze jest swiadomy siebie, wiec juz jest 3 kroki do przodu, oraz ponadto wskazuje, ze jest barwna postacia opowiadajac te rzeczy, ktore pewnie sa szczere...
On na 100% odgrywa, to wydaje się być inteligentny i przebiegły facet, w przeciwieństwie do Deontaja, któremu poklepywacze nakładą bzdur do łba, a on łyka wszystko jak pelikan - na serio