WASILEWSKI O PORAŻCE JAKUBOWSKIEGO: BOŻE, JAKI WSTYD!
Na wczorajszej gali Rocky Boxing Night w Kościerzynie Igor Jakubowski (3-2, 2 KO) przegrał przed czasem z Kajetanem Kalinowskim (2-0, 2 KO) w półfinale turnieju wagi ciężkiej. Kolejną porażkę Igora na zawodowych ringach skomentował Andrzej Wasilewski, wypowiadając się krytycznie na temat olimpijczyka.
Jakubowski szybko wylądował na deskach, gdy poszedł dobić zranioną ofiarę, nadział się na kontrę Igora z prawej ręki i tym razem to on wylądował na macie ringu. Kalinowski nie był jednak ranny i za moment to on przeszedł do ofensywy. Mocny prawy, poprawka jeszcze jednym prawym Kalinowskiego i Jakubowski był zamroczony. Sędzia nie miał wyboru i musiał przerwać potyczkę. Kajetan zawalczy w finale turnieju o 50 tys. złotych z Rafałem Rzeźnikiem (2-0).
- Boże, jaki wstyd dla olimpijczyka z Rio... Winni też są dziennikarze, którzy pomagali w promocji jego kariery, która była kompromitacją. Wiecie już świetnie dlaczego nie dostał się do Knockout Promotions - skomentował krytycznie boks Jakubowskiego Wasilewski.
Gdy pod postem Wasilewskiego na Twitterze jeden z użytkowników przytoczył walkę Jakubowskiego z Lawrencem Okoliem z igrzysk olimpjskich z Rio, polski promotor od razu odpowiedział.
- O, tak, jeden został mistrzem świata... A drugiego kariera dokładnie taka jak przewidywałem. Jak on wygrywał walki w boksie amatorskim? - zastanawiał się Wasilewski.
To druga zawodowa porażka Jakubowskiego. W ubiegłym roku przegrał na punkty z Michalem Pleśnikiem. Oliwy do ognia dodaje fakt, że zwycięskie pojedynki toczył z zawodnikami, z którymi nie powinien wychodzić do ringu - z Nowaczyńskim i Włodarczykiem. Szybko się jednak okazało, że Igor pewnego poziomu już nie przeskoczy.
W boksie trzeba zapierniczać. Trzeba trenować codziennie i skupiać się wyłącznie na tym, z dietą, odpowiednim planem treningowym, szlifowaniem mocnych i eliminowaniem słabych stron. Jeśli się tego nie robi, to się boksuje na poziomie "relaksacyjnym". Na menela spod Żabki albo nastolatka z domu dziecka wystarczy. Na walki ze zdeterminowanymi przeciwnikami, którzy coś umieją i chcą wygrać już nie.
Dopóki Jakubowski był na amatorce, to pewnie się pilnował. Albo to raczej jego pilnowali. Jak przeszedł na zawodowstwo, zaczęło się gwiazdorzenie. Instagramy, twitterki, Big Brothery czy inne takie syfy, wywiady, szkło, media, "komentowanie". Do kieszeni wpadał łatwy pieniądz, do łóżka łatwe panny. Jakubowski skupił się na tym a systematyczną pracę olał. Bo fafarafa, co to nie on, olimpiiijczyk przecież.
Więc myślał, że na początek rozwali z 10 bumów a potem pójdzie samo. A w międzyczasie sobie pogwiazdorzy. Podsumowując, zaczął się zachowywać jak Najman, to sportowo skończył jak Najman.
Stieczkin- myślę,że nic dodać,nic ująć.Pięknie zamknięta tzw.kariera w jednej pigułce.
Kropka.Teraz jeszcze parę złociszy w Fame MMA i do baru z Rafciem J.
SZKODA
No niee, przecież w boksie zawodowym, szczególnie na tym nie najwyższym poziomie, nie brakuje pięściarzy traktujących ten sport hobbystycznie, jako dodatkowe źródło dochodu. Tacy zawodnicy nie mają jakichś szczególnych planów treningowych, rozbudowanych sztabów z dietetykami, fizjoterapeutami itp., tylko trenują sporadycznie, często na własną rękę, po zakończeniu swojej "normalnej" pracy. Tak wygląda praktycznie każdy "bum" i 3/4 journeymanów, na profesjonalny obóz przygotowawczy i pełen sztab szkoleniowy mogą sobie pozwolić tylko czołowi zawodnicy i rokujący prospekci, którzy posiadają silnych promotorów.
Nie mam pojęcia jak i z kim trenuje Jakubowski oraz jakie ma podejście do swojej sportowej kariery, ale już sam fakt, że łapie się w limicie kategorii cruiser musi oznaczać, że coś tam jednak robi. A to + talent i doświadczenie z ringów amatorskich, na których odnosił rzadko spotykane w Polsce sukcesy, powinno wystarczyć na gości bez talentu, doświadczenia i zaplecza, u których jedynym atutem jest determinacja. Nie widziałem wczorajszej walki, ale czy ten jego przeciwnik rzeczywiście coś tam umiał i miał za sobą jakiś obóz przygotowawczy, czy po prostu Jakubowskiemu nawet nie chciało się w ogóle walczyć?
Porównanie z Najmanem niezbyt trafione, ponieważ Marcin nie miał za grosz talentu do tego sportu, nigdy nie odnosił w nim żadnych sukcesów, a sądząc po sylwetce nigdy nawet poważnie nie trenował.
Nie wiem, co ci odpowiedzieć :) Chodzę do pracy z facetem, który ma prawie 2 metry wzrostu, pali jak lokomotywa i jedyną jego aktywnością fizyczną są przejażdżki na rowerze. I też się bez problemu łapie do limitu kategorii cruiser, bo takie ma geny.
Co do reszty... Miałem wrażenie,że Jakubowski aspirował do bycia czymś więcej niż bumem albo journeymanem. Przynajmniej tak wynikało z jego wypowiedzi. Ale jeśli "bum albo journeyman" jest właśnie tym, do czego zmierza(ł), to przepraszam i odszczekuję. Do czegoś poważniejszego trzeba też poważnie trenować. Natomiast Jakubowski bardziej skupiał się głownie na celebryceniu. I żeby było jasne - ma do tego pełne prawo. Jeśli z gwiazdorzenia jest lepszy zarobek niż zbierania po łbie, niech gwiazdorzy na zdrowie.
Tak jak wspomniany już Najman. Który jako sportowiec był i jest nikim, ale jako celebryta należy do polskiej czołówki.
O chuj chodzi Wasilewskiemu.
Już bym tak nie przesadzał psiocząc na polski boks, w ostatnich 20 latach mieliśmy przecież kilku mistrzów świata, Diablo Włodarczyk, Głowacki, Adamek, mieliśmy też i mamy silną obstawę w niektórych wagach jak Cieślak.
Tragedii nie ma, a Jakubowski to inna sprawa.
Wasyl to niech się za bardzo nie wymądrza, bo pamiętamy kompromitacje jakie dostarczał Polsce po to, aby zarobić - Wawrzyk Dance chociażby.
Pisząc o tych bumach czy journeymanach miałem na myśli to, że ew. nie do końca poważne podejście do treningów nie powinno być przyczyną porażki zawodnika aspirującego do czegoś więcej w starciu z kimś, kto właśnie takim bumem jest. Doprecyzowując - zakładając, że mamy zawodnika, który faktycznie ma umiejętności i zaplecze, który w boksie olimpijskim notował dobre wyniki, to pierwsze przeszkody powinien pokonywać nawet trenując na 50%. Tak przynajmniej mi się wydaje :) Gorsze przygotowanie powinno wyjść bokiem dopiero w starciu z jakimś solidnym journeymanem, a nie pierwszym lepszym bumem. Tak samo jak z wadami, które na amatorce można było zatuszować, czyli szklanka albo słaba kondycja, tego nie zdemaskuje gość wzięty z łapanki, bo powinien zostać ograny samym talentem bokserskim i doświadczeniem z ringów olimpijskich.
Dlatego w poprzedniej wypowiedzi zastanawiałem się, czy ten wczorajszy rywal Jakubowskiego jednak nie był zwykłem bumem, tylko coś tam sobą prezentował, czy Jakubowski to typ, którego boks aktualnie w ogóle nie interesuje, dlatego ograć go może każdy, kto ma determinację i potrafi wyprowadzić cios.
A zastanawia mnie to tak bardzo, bo to niespotykane, żeby całkiem dobry zawodnik w boksie olimpijskim aż tak kompromitował się w boksie zawodowym.
A co do tego "celebrycenia" to nie wypowiem się, ponieważ kompletnie nie śledzę tych tematów, więc nie wiem co Jakubowski wyczyniał w tych wszystkich Big Brotherach, osobiście widywałem go jedynie w roli eksperta w studio podczas gal bokserskich.
A poza tym Igorek Cyganek to sympatyczny facet, którego przyjemnie się odbiera w roli komentatora. O niebo lepszy od ciężkostrawnego Sosnowskiego, przemądrzałego a niedouczonego Miszkinia, a nawet Proksy, który nie ma własnego zdania, tylko powtarza po Kostyrze.
Rozumiem, że kibicujesz Kalinowskiemu i domagasz się uznania dla niego za załatwienie w pierwszej rundzie byłego wicemistrza Europy amatorów. To ci się chwali i rzeczywiście wczorajszy sukces Kalinowskiego na takie uznanie zasługuje. Jednak ta niespodzianka odbierana jest przede wszystkim jako klęska Jakubowskiego, a trudno wyrokować o przyszłych szansach Kalinowskiego na podstawie jednej walki, a właściwie jednej rundy, w której miał także swoje słabości (poważny nokdaun, technika pozostawiająca wiele do życzenia). "Wicemistrz Polski juniorów z Nowej Deby" to nie brzmi dumnie i o niczym nie świadczy. Ja życzę Kajetanowi jak najlepiej i doceniam jego mocny cios jako ważny atut, którego nie ma 80% polskich bokserów zawodowych. Muszę się jednak do niego przekonać, a do tego potrzeba trochę więcej wygranych w dobrym stylu.
Dobrze napisane, uważam że Jakubowski na zawodowstwie wyżej wała nie podskoczy, a z Kalinowskiego raczej z tej mąki chleba nie będzie, lecz chwilowy hype mu się należy. Igor stał się celebrytą, i w poważnym boksie nie istnieje. Może jakieś te freakowe federacje bardziej nadają się dla niego, chociaż nie wiem bo tam trzeba mieć rzeszę kibiców jako przepustkę.
Oczywiście,ja tego nie nageuje , niech chłopak ma swój tryumf, bo na niego zasłużył,ale nie widzę go w poważniejszych starciach.Jakubowski po wyjściu z BB zbytnio uwierzył, że bycie znanym wystarczy... A Kalinowski!,to zobaczymy czy wykorzysta swoje 5 minu? ...to tak jak mówisz praca i jeszcze raz praca,a czas pokaże czy coś zdoła ugrać.