RIAKPORHE WYGRAŁ, ALE TWARDOWSKI ZOSTAWIŁ DOBRE WRAŻENIE
Czasem porażka smakuje równie dobrze jak zwycięstwo. Bo choć Richard Riakporhe (12-0, 8 KO) wygrał zasłużenie, to Krzysztof Twardowski (9-3, 6 KO) pokazał chyba więcej niż się spodziewaliśmy.
Pojedynek zaczął się w wolnym tempie, co było trochę na rękę naszemu rodakowi. Krzysiek trafił kontrą bezpośrednim prawym pod koniec pierwszej rundy, a po przerwie wyprzedził silniejszego fizycznie rywala w akcji prawy na prawy. Za moment jednak sam zainkasował prawy sierpowy. Brytyjczyk w trzecim starciu uruchomił długi lewy prosty i zaczął polować lewym hakiem pod prawy łokieć. Czwarta i piąta odsłona równe, jak cała walka do tego momentu.
Szósta runda nieznacznie dla Twardowskiego. Dwukrotnie przebił się prawym krzyżowym z dystansu. Duży faworyt wracał do narożnika z rozbitym nosem. W połowie siódmej rundy świetna akcja Anglika. Riakporhe przyjął na blok lewy i huknął potężnym prawym sierpowym. Pod Krzyśkiem ugięły się nogi, ale ustał i pokazał charakter, bowiem kilka sekund później sam starał się zaatakować. Podobna akcja w połowie ósmego starcia, z tym tylko, że tym razem Polak wylądował na deskach. Riakporhe przyjął dwa ciosy na blok, znów skontrował prawym sierpem i posłał naszego rodaka na matę ringu. Twardowski tak jak szybko padł, tak równie szybko się poderwał i dotrwał do końca walki.
Sędzia punktował ten pojedynek 79:72, oczywiście na korzyść reprezentanta gospodarzy, ale Krzysiek zostawi po sobie dobre wrażenie...