SMOLIŃSKI ZASTOPOWAŁ BODZIOCHA! KUŹDZIEŃ TEŻ PRZED CZASEM
Redakcja, Informacja własna
2021-09-24
Remigiusz Smoliński (3-1, 1 KO) wrócił po ponad sześciu latach i pokonał - chyba jednak dość niespodziewanie, Kamila Bodziocha (7-2-1, 2 KO).
Już początek pokazał, że ważący 125 kilogramów Remek jest znacznie silniejszy i przełamywał gardę pięściarza z Jeleniej Góry. Po dwóch rundach w wysokim tempie w trzeciej nieco spuścił z tonu i do głosu zaczął dochodzić Bodzioch. Po krótkim odpoczynku Smoliński zerwał atak w czwartej odsłonie, trafił znów mocnym prawym na górę, a wszystko zakończył lewym hakiem w okolice wątroby. Nokaut!
Czasówkę zanotował również Kamil Kuździeń (6-0, 1 KO), który w czwartej rundzie zastopował Jose Luisa Castillo (9-7-1, 6 KO).
Jak bokser nie ma warunków fizycznych ani naturalnej krzepy, to nie powinien się pchać na zawodowstwo, bo to nie jest miejsce dla niego. Nic nie będzie ani z Kuździenia, ani z Rzadkosza, ani z wielu innych tego rodzaju "nadziei polskiego boksu", jakich oglądamy na naszych galach.
Pomyliły ci się branże. Polscy promotorzy działają w branży rozrywkowo-rolniczej. Goście w stylu Kuździenia i Rzadkosza są hodowani na sprzedaż rekordu. Trochę na zasadzie tuczenia prosiaczków. W gospodarstwach są karmione tak, żeby jak najszybciej osiągnąć jak najwyższą wagę. To mięso będzie dziadowskie, ale się sprzeda. Tak samo polscy "bumobije". Kartę walk na gali zapełnią a później będzie można spieniężyć ich rekord. Stąd ta osobliwa parada wszystkich tych Kołodziejów, Jonaków i innych "prospektów" ciętych z jednego metra mocno niestrawnego materiału.
Z kolei typy w stylu Tołkaczewskiego służą do promowania innych rozrywkowych przedsięwzięć. On dostał walkę nie dlatego, żeby cokolwiek zwojował na zawodowych ringach, tylko żeby w jak największej ilości miejsc pojawiła się nazwa "Gromda" :) Bodzioch? To z kolei produkt towarzyski. Wypłynął jako kumpel medialnego Szpilki i w nagrodę dostał fuchę galowego zapychacza. Zresztą dosyć komediowego, do jego walki z Sosińskim można było z powodzeniem puszczać "Lokomotywę" Tuwima, zamiast komentarza redakcyjnego. Stoi i sapie. Dyszy i dmucha. Żar z rozgrzanego mu brzucha bucha.
No Jonak nie zdążył:) Ale nabił potężnie i mimo że zrobił to hobbystycznie, dla mnie pozostaje polskim pionierem bumobijstwa :)
Mechanizm, który opisałeś działa, ale u Wasilewskiego. Mniejsi promotorzy mają do dyspozycji tylko "ochłapy z pańskiego stołu" i muszą działać inaczej, bez większych perspektyw eksportu "mięsa armatniego". Dlatego ich gale, choć na słabym poziomie, to są zazwyczaj dużo ciekawsze. Popełniają jednak błąd, o którym pisałem, odnośnie oceny perspektyw zawodników. Zresztą Wasilewski popełnia jeszcze większe. Nagminnie zaniedbuje utalentowanych pięściarzy (kiedyś Kostecki, potem Cieślak, ostatnio Stępień), jednocześnie intensywnie lansując miernoty.
Co do Jonaka, to jest to dla mnie klasyczny przykład zmarnowanego talentu. Nie jakiegoś wielkiego, ale powiedzmy na skalę europejską. Jonaka stać było co najmniej na osiągnięcia na miarę Jackiewicza. Jednak AW nie dał mu szansy, a potem na parę lat zablokował karierę. Gdy wreszcie odkurzył i reaktywował go Borek, to kij w szprychy wsadzili polscy sędziowie Gulc i Bubak, widząc porażkę Jonaka w walce, którą co najmniej zremisował.
Moim zdaniem zawodnik z bilansem 20+/0 będzie zawsze atrakcyjnym mięsem armatnim, niezależnie od siły jego promotora. Najlepszym przykładem jest Christopher Lovejoy, ostatni przeciwnik Charra. Typ nawet nie potrafił za bardzo boksować, za to rekord miał imponujący. Nabity podczas walk w knajpach, z kotletami, których zapewne znokautowałaby większość facetów, którzy akurat w danej knajpie się stołowali/pili. Na tle takiego Lovejoya Rzadkosz jest topowym sportowcem. Dlatego sądzę, że nawet mniejsi promotorzy mogą nieźle zarobić na hodowli bumobijów. Zresztą akurat Tymex nie jest wcale taki mały, do tego z braku rdzennie polskich zawodników podpisał kontrakty z całkiem licznymi pięściarzami z zagranicy. "Ochłapiarze" to już prędzej grupy w stylu tej Snarskiego:)