CHYŻNIAK ZOSTAJE W BOKSIE OLIMPIJSKIM, ZDZIWIONY KRASJUK
Aleksander Chyżniak (-75kg) kontrolował walkę w finale olimpijskim, ale minutę przed końcem nadział się na lewy sierp Heberta Sousy i przegrał przed czasem. Ukrainiec od dawna był kuszony zawodowym kontraktem, jednak zapowiedział, że za trzy lata powalczy o najwyższy stopień podium.
Aleksander Krasjuk, dyrektor generalny grupy K2 Promotions, nie może zrozumieć decyzji swojego rodaka. Dodajmy, że Chyżniak za srebro olimpijskie dostał 80 tysięcy dolarów, ale gdyby stanął na najwyższym stopniu podium zarobiłby aż 120 tysięcy "zielonych".
- Dla mnie to jest absurdalna decyzja. Według mnie ktoś nim źle i niepotrzebnie steruje. On jest pod czyimś wpływem. Przecież po kolejnych igrzyskach będzie miał już dwadzieścia osiem lat, a to nie jest najlepszy wiek do rozpoczynania zawodowej kariery. Tym bardziej, że wcale nie ma pewności, że w Paryżu sięgnie po złoto. A po podpisaniu zawodowego kontraktu zawodnik potrzebuje około cztery lata żeby sięgnąć po tytuł mistrza świata - komentuje Krasjuk.