FURY TWIERDZI, ŻE CHCE W GRUDNIU WALCZYĆ Z WHYTE'EM
Mistrz świata WBC wagi ciężkiej Tyson Fury (30-0-1, 21 KO) niespodziewanie oświadczył, że w grudniu chce stoczyć walkę w Wielkiej Brytanii z tymczasowym mistrzem WBC, swoim rodakiem Dillianem Whyte'em (28-2, 19 KO).
HEARN: JEŚLI FURY ZNÓW SIĘ WYCOFA, WBC POWINNA POZBAWIĆ GO PASA >>>
- Zamknę mordę temu menelowi, to będzie łatwa walka. Na pewno do niej dojdzie, zasypię go ciosami i zbryzgam go jego krwią (...) - stwierdził "Król Cyganów", który 9 października w Las Vegas stoczy trzeci pojedynek z Deontayem Wilderem. Jeżeli wygra, celem na przyszły rok ma być walka o wszystkie pasy z mistrzem IBF, WBA i WBO Anthonym Joshuą, oczywiście jeżeli pokona on 25 września Aleksandra Usyka. Zanim jednak dojdzie do ewentualnego starcia Fury'ego z Joshuą, grudniowym rywalem Tysona ma być Whyte, to przynajmniej deklaruje dziś nieprzewidywalny Fury.
Przypomnijmy, że Dillian Whyte (notabene wymieniający z Furym werbalne ciosy w mediach od kilku lat) stoczy swój kolejny pojedynek 30 października w Londynie. Potem będzie zapewne naciskał na walkę z Furym, do której ma prawo i na którą czeka od bardzo dawna. Promotor Whyte'a, Eddie Hearn twierdził niedawno, że jeśli Fury znów odwoła lub przesunie starcie z Wilderem (miało do niego dojść w lipcu, ale Fury zachorował na koronawirusa), powinien zostać pozbawiony pasa i do walki o tytuł powinni zostać wyznaczeni Whyte i Wilder.
Mówiąc bardziej poważnie to uważam podobnie jak większość że następstwem ewentualnego odwołania walki ze strony Furego (nieważnie z jakiego powodu) powinno być pozbawienie go tytułu i puszczenie w zawieszenie, to jest chore co odwala się w WBC. Przypadek Whyta zakrawa na śmieszność ze strony zielonej organizacji heh...