GALA W LEEDS: CONOR BENN PEWNIE POKONAŁ ADRIANA GRANADOSA
Conor Benn (19-0, 12 KO) jest coraz lepszy i zdaje coraz trudniejsze testy. Ekscytujący brytyjski prospekt wagi półśredniej - syn legendarnego czempiona Nigela Benna - pewnie pokonał dziś na gali na gali Warrington vs Lara II w Leeds mocnego Adriana Granadosa (21-9-3, 15 KO).
Benn od początku szukał mocnych ciosów z prawej ręki i kilka razy w pierwszej rundzie konkretnie trafił. Groźny był również jego lewy sierpowy, choć kilka razy wyraźnie przestrzelił. Granados starał się trzymać ręce wysoko, pozostawał w defensywie i starał się przeczekać napór rywala, co jakiś czas atakując pojedynczymi uderzeniami.
Benn zaczął w drugiej rundzie atakować również korpus i pokazywał świetną szybkość i eksplozywność, zarówno w pracy nóg, jak i w kombinacjach uderzeń. Dobrze wyglądał również w obronie - obniżał pozycję, balansował i kontrolował sytuację, ale Granados trafił pod koniec drugiej rundy konkretnym podbródkowym w półdystansie, dając znać, że nie zamierza oddawać pola.
Trzecie starcie to wciąż Benn schodzący nisko głową, wywierający pressing za lewą ręką i eksplodujący seriami przy linach. Kapitalna akcja łącząca mocne prawe proste z lewym sierpowym pod koniec rundy zraniła Granadosa, który zachowywał jednak spokój i starał się mądrze pracować w kolejnym starciu. Po kolejnych skutecznych atakach Benna trafił mocnym prawym w wymianie i ruszył do przodu. Benn odpowiedział bombami na dół i szybko odzyskał inicjatywę. Dobrze funkjonowały jego zwody i wciąż zachowywał przewagę szybkości.
Stylowe kombinacje w różnych płaszczyznach wciąż spychały Granadosa na liny, gdzie był trafiany kolejnymi ciosami. Wiele z nich amortyzował, ale w ringu niepodzielnie panował Benn, który na półmetku walki wygrał prawdopodobnie wszystkie rundy. Dominacja Benna była również widoczna w rundzie szóstej: tempo spadło, ale różnicę zrobiły uderzenia "Niszczyciela" na korpus.
Granados próbował odwrócić obraz walki w rundzie siódmej, napierając na Benna przez prawie dwie minuty, jednak nie zdołał utrzymać tej intensywności. Benn spokojnie robił swoje i nie sprawiał wrażenia zmęczonego, choć kilka razy dał się złapać prawymi. W rundach ósmej, dziewiątej i dziesiątej brytyjski "Niszczyciel" pokazał swoją dojrzałość, nadal terroryzując Granadosa w swoim stylu, akcentując przewagę mocnymi ciosami i imponując ciekawą obroną. Po ostatnim gongu sędziowie byli jednomyślni, punktowali 100-90, 99-91 i 97-93 - wszyscy dla Benna.