CIEŚLAK MA CZAS DO KOŃCA TYGODNIA, BO WALKA Z BRIEDISEM PRZEPADNIE?
Federacja IBF straciła chyba cierpliwość do chaosu wokół Michała Cieślaka (21-1, 15 KO). Bo kiedy walka z mistrzem świata Mairisem Briedisem (27-1, 19 KO) była już na wyciągnięcie ręki, okazało się, że Andrzej Wasilewski ma jednak coś do powiedzenia. I wszystko się skomplikowało. A najwięcej na tym wszystkim może ugrać Jai Opetaia (20-0, 16 KO).
Bombardier z Radomia jest teoretycznie pretendentem z ramienia International Boxing Federation w limicie 90,7 kilograma, natomiast Australijczyk jest tuż za nim w rankingu. Ale - według australijskiej prasy, ekipa Cieślaka musi do końca tygodnia wyjść z impasu i dopiąć walkę z Briedisem. Inaczej jego miejsce może zająć właśnie Opetaia, który po ostatniej wygranej, dziesięć miesięcy temu, przeszedł skomplikowaną operację ręki i teraz podobno ma bić mocniej niż kiedykolwiek.
- Przez siedem miesięcy miałem unieruchomioną rękę w gipsie bądź opatrunku. Mimo tego cały czas pozostawałem w treningu. Jestem w życiowej formie, w końcu mogę uderzać z pełną mocą, bez rezerwy i obawy, więc niech inni się obawiają. A w poniedziałek dowiem się, czy walczę bezpośrednio z Briedisem o mistrzostwo świata, czy też może w eliminatorze z Chrisem Billamem Smithem - powiedział Opetaia.
Przypomnijmy, że Michał miał już praktycznie dogadany pojedynek z Łotyszem 24 września, lecz wtedy odezwali się Andrzej Wasilewski i Leon Margules, dopominając się o swoje prawa należne z podpisanego kiedyś kontraktu na współpromocję. Czekamy na rozwój sytuacji i dobre wieści.