MASTERNAK TRZYMA KCIUKI ZA POWRÓT NSUE DO ZDROWIA
Jako pierwsi informowaliśmy o złym stanie Felipe Nsue (4-2-1, 3 KO) po walce w Polsce. Teraz głos w mediach społecznościowych zajął jego sobotni rywal, Mateusz Masternak (45-5, 30 KO).
Poniżej prezentujemy Wam treść oświadczenia "Mastera" z jego mediów społecznościowych.
Niestety nie mam dobrych wieści. Mój rywal po zakończeniu walki stracił przytomność i krótką chwilę później został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w Olsztynie.
U Felipe stwierdzono krwiaka mózgu. Aktualnie jego stan jest poważny, ale stabilny i odzyskał już przytomność.
Przed walką wszystkie badania, w tym rezonans głowy, były w porządku. Trzymam kciuki, aby jak najszybciej doszedł do siebie i mógł wrócić do rodziny i dalej cieszyć się życiem. I was też o to proszę.
I choć wiem, że to jest taki sport, a przed i w trakcie walki wszystko przebiegało prawidłowo, to też nie jest mi z tym dobrze. Zdrowie jest najważniejsze.
Wrocławianin już w końcówce pierwszej rundy mocno wstrząsnął przeciwnikiem, lecz tego uratował gong. Efektowny nokaut przyszedł w trzecim starciu. Więcej o tej walce pisaliśmy TUTAJ >>>
Nie zmienia to faktu, że Masternak z tej klasy przeciwnikami boksować nie powinien. Nsue stanowił zastępstwo, ale za kogo? Za irańskiego bumobija, który prawdopodobnie wypadłby gorzej od Gwinejczyka Równikowego przynajmniej boksującego ambitnie i walczącego do upadłego (dosłownie). Po co tak słabi rywale bokserowi z czołówki CW z mistrzowskimi ambicjami? Skoro ostatni trzej rywale (Mabika, Ulrich, Balski) reprezentowali poziom średniaka, to kolejny powinien być nie gorszy, ale lepszy, bo tylko stopniowanie trudności jest właściwym przygotowaniem do mistrzowskiej walki. Tak prowadzeni są czołowi prospekci w USA i UK. Natomiast zestawianie Masternaka z przypadkowymi słabeuszami dowodzi, że jego promotor traktuje go przedmiotowo i widzi w nim jedynie narzędzie do zbijania kasy, a nie sportowca z ambicjami. Jak wypadają bokserzy KP, którzy po serii łatwych wygranych nad bumami rzucani byli na rywali z najwyższej półki, to wielokrotnie już widzieliśmy i więcej oglądać nie chcemy.
Dokładnie to samo chciałem napisać. Większe prawdopodobieństwo takich wypadków jest właśnie wtedy kiedy dwóch równych rywali leje się przez 12 rund. A tu po prostu chłop miał pecha i tyle.
Niech Artek uważa.