DE LA HOYA W FORMIE PRZED WALKĄ, MA WIELKIE PLANY (RELACJA + WIDEO)
Złoty medalista olimpijski z Barcelony i były zawodowy mistrz świata sześciu kategorii, Oscar De La Hoya (39-6, 30 KO) zmierzy się 11 września w Los Angeles z byłym mistrzem UFC Vitorem Belfortem (1-0, 1 KO). Ale plany De La Hoyi sięgają już znacznie dalej.
- Zmieniłem zdanie w sprawie walki z Canelo Alvarezem. Nie z powodów sportowych czy ze strachu przed nokautem. Wolałbym po prostu stoczyć następną walkę w grudniu, oczywiście jeżeli Belfort mnie nie znokautuje. Po grudniowym pojedynku chciałbym natomiast walczyć w przyszłym roku podczas święta Cinco De Mayo (5 maja). Nie zawaham się wyzwać na pojedynek Floyda Mayweathera Juniora lub Felixa Trinidada (w 2007 roku De La Hoya przegrał z Mayweatherem, a w 1999 z Trinidadem - przyp.red.). Mamy rachunki do wyrównania. Muszę jednak zobaczyć, jak poradzę sobie w ringu z naturalnie dużo cięższym Belfortem. W tej chwili czuję, że mam szybkość, moc i pracę nóg (...) - stwierdził 48-letni De La Hoya po publicznym treningu, na którym zaprezentował niezłą formę.
- Dana White (szef UFC - przyp.red.) gada, że życzy mi porażki przez nokaut, nazywa mnie ćpunem? To pieprzony idiota. Miałem w życiu trudny okres, podobnie jak wielu ludzi. On obraża wszystkich, którzy mają problemy. Nie ma o nich pojęcia, podobnie jak o tym, co czułem jako zawodnik. On nie rozumie tego stylu życia - dodał "Złoty Chłopiec", jeden z najlepszych zawodników ostatnich trzech dekad.