ŚWIETNY VERGIL ORTIZ JR ZASTOPOWAŁ KAVALIAUSKASA (WIDEO)
Panie i panowie, rośnie wielka gwiazda. Nazywa się Vergil Ortiz Jr (18-0, 18 KO) i demoluje coraz lepszych rywali. Teraz o jego sile przekonał się bardzo przecież mocny Egidijus Kavaliauskas (22-2-1, 18 KO).
Ortiz zaczął świetnym lewym "dyszlem". W połowie drugiej rundy zainkasował jednak prawy podbródkowy, Litwin poprawił lewym podbródkiem i faworyt przez moment był w sporych tarapatach. Szybko doszedł do siebie i od początku trzeciej odsłony dyktował tempo. W końcówce Kavaliauskas trafił prawym sierpowym, ale gdy się podpalił i poszedł na wymianę, wylądował zaraz na macie. Vergil po lewym prostym przestrzelił prawym sierpem, natychmiast jednak poprawił krótkim lewym sierpowym na czubek brody i mieliśmy pierwszy nokdaun. Kiedy sędzia doliczył do ośmiu zabrzmiał gong na przerwę.
Czwarta i piąta runda wyraźnie dla młodego bombardiera z Teksasu, ale w szóstej Litwin wrócił do gry, szczególnie dobrze operując lewym prostym. Siódme starcie to znów popis Ortiza, który lewą ręką szachował rywala. Bił w różnych kątach, jabem, hakami czy sierpem, a na koniec przypieczętował swoją przewagę prawym krosem. Coś wisiało w powietrzu...
W ósmej rundzie było już po wszystkim. Ortiz nacierał coraz mocniej, aż w końcu uderzył lewym prostym na korpus. Niby nic wielkiego, lecz złapał rywala na wydechu i posłał na deski. Potem kilka razy celował lewym hakiem w okolice wątroby i gdy Kavaliauskas opuścił nieco ręce, Vergil huknął lewym sierpem na górę, znów zaliczając nokdaun. Trzecie liczenie w tej rundzie, a czwarte w ogóle, po lewym podbródku. Sędzia jeszcze to puścił, jednak po kolejnej serii przy linach zastopował nierówny już w tym momencie bój.
- Crawford, Pacquiao, Spence? Jestem na nich gotowy! - powiedział po wszystkim Ortiz Jr.