MARCIN SIWY ZMIENIA PROMOTORA? - PARĘ LAT MI UCIEKŁO!
- Dogaduję się z nową grupą i niedługo powinienem podpisać kontrakt z Polsat Boxing Promotions - mówi należący do krajowej czołówki wagi ciężkiej Marcin Siwy (22-0, 10 KO), który dotąd boksował na galach stajni Tymex Boxing Promotion.
- Ci ludzie mają jakiś plan na moją osobę, a tego ostatnio brakowało w moim zespole. Moja kariera stała trochę w miejscu, a dzięki nim ma w końcu coś się ruszyć. Jakiś czas temu skończył mi się kontrakt promotorski z Mariuszem Grabowskim, a chcę iść do przodu. W zeszłym roku miałem dwie walki, w 2019 też dwie, a w 2018 i 2017 po jednej. Przecież zawodnik musi toczyć te trzy, nawet cztery walki rocznie. Chcę coś osiągnąć, a w Polsacie wierzą we mnie i mają na mnie pomysł. Mam już praktycznie wszystko dogadane z Emilem Jędrzejewskim i Fiodorem Łapinem, z którymi prowadziłem rozmowy - kontynuował pięściarz z Częstochowy.
- Wcześniej były jakieś oferty zagraniczne, ale żadna z nich nie była oficjalna. Czasem coś wpadało w ostatniej chwili, a nie byłem w treningu poważnym czy też miałem kontuzję bądź nie miałem nawet badań. Były też walki, na które podpisałem kontrakt, a nigdy się nie odbyły. I to nie z mojej winy. To nie jest tak, że odmawiałem walk, chciałem tylko mieć normalny obóz i czas na przygotowania. Chcę poboksować jakiś czas na fajnym poziomie, a nie jechać do kogoś nieprzygotowany jako mięso armatnie. Zresztą to nie były konkretne oferty, przedstawione mi na kontrakcie, tylko zwykłe gadanie. Nie było ani razu tak, że na przykład usłyszałem "Marcin, dostajesz 50 tysięcy euro, masz tyle i tyle czasu na przygotowania - wchodzisz w to"? Nigdy nie było oficjalnej propozycji, więc teoretycznie nigdy oficjalnie walki nie odmówiłem. Mariusz Grabowski twierdzi, że wciąż mam ważny kontrakt, ja twierdzę inaczej i uważam, że już go wypełniłem i postanowiłem pójść inną drogą - mówi Siwy.
- Po szybkiej wygranej nad Kamilem Bodziochem zrobiło się o mnie trochę głośniej. Była gala w mojej Częstochowie i chciałem na niej wystąpić, usłyszałem jednak "Po co ci to? Zawalczysz na Gromdzie". Ale nie znaleźli mi żadnego rywala na Gromdę, więc nie boksowałem ani w Częstochowie, ani na Gromdzie. Ja jestem taki, że muszę mieć przed sobą jakiś cel, datę bądź rywala, inaczej ciężko jest trenować na poważnie i na pełnych obrotach. A to wyglądało trochę tak, że promotor o mnie zapomniał i przypominał sobie dwa razy do roku. W styczniu dostałem propozycję przedłużenia kontraktu, na co nie przystałem. Od tamtego czasu nie mieliśmy żadnego kontaktu i dopiero w zeszłym miesiącu pan Grabowski i ja porozmawialiśmy. W pewnym momencie zostałem z wszystkim sam, z treningami, obozami, sponsorami, a walczyłem raz czy dwa razy do roku. Nikt się mną nie przejmował, a w tej nowej grupie ma już być zupełnie inaczej. Ostatni raz zaboksowałem pod koniec zeszłego roku, dlatego ten najbliższy rywal nie będzie najmocniejszy. Chcę po prostu wyjść, stoczyć walkę i rozpocząć nowy etap kariery. Pierwszy pojedynek już we wrześniu, potem być może w grudniu i wtedy będziemy mogli nakreślać poważniejsze plany na przyszły rok. Bo parę lat kariery trochę mi uciekło. Dla mnie najważniejsze jest to, że grupa Polsatu zapewni mi w dłuższej perspektywie obozy, sparingi i tak dalej. Chcę więc stoczyć tę walkę, przypomnieć się kibicom i na nowo rozruszać swoją karierę - zakończył Siwy.
Po cichu marzy mi się walka jako co-main event Siwego z Różańskim lub Wachem na jakimś PBN..