TOKIO 2020: LA CRUZ POKONAŁ GADŻIMAGOMIEDOWA W FINALE WAGI CIĘŻKIEJ!
Kapitalny Julio Cesar La Cruz (-91kg) do czterech złotych medali mistrzostw świata dorzucił teraz do kolekcji drugie złoto olimpijskie - tym razem w wadze ciężkiej!
Od początku było dwóch wielkich faworytów do olimpijskiego finału - właśnie Kubańczyk oraz Rosjanin Muslim Gadżimagomiedow, mistrz świata z Jekaterynburga. I rzeczywiście ta dwójka zmierzyła się w pojedynku o złoto w Tokio. Sędziowie nie mieli wątpliwości i jednogłośnie wskazali na La Cruza 3x 29:28 i 2x 30:27. Przypomnijmy, że w Rio Kubańczyk również stał na najwyższym stopniu podium, tylko w dywizji półciężkiej.
Poniżej prezentujemy Wam wyniki półfinałów wagi lekkiej (-63kg):
Andy Cruz (Kuba) PKT 5:0 Harry Garside (Australia) - 3x 30:27 i 2x 30:26
Keyshawn Davis (USA) PKT 5:0 Hovhannes Bachkow (Armenia) - 29:27, 29:27 i 3x 28:28 ze wskazaniem
Andy Cruz vs Harry Garside: Najlepszy w moim odczuciu bokser Kuby dość łatwo poradził sobie z młodym Australijczykiem, wygrywając wszystkie rundy u wszystkich sędziów (u dwóch nawet trzecią 2 punktami). Dzięki dobrej motoryce Garside w dwóch pierwszych rundach tylko nieznacznie ustępował znakomitemu Cruzowi, ale w trzeciej został totalnie zdeklasowany i nawet był liczony. Finał Cruza z Davisem powinien być rewelacyjny.
Julio La Cruz vs Muslim Gadżimagomedow: Uważany najlepszego boksera amatorskiego ostatniej dekady La Cruz dla mnie jest zawodnikiem gimnastyki artystycznej na ringu nie mającej wiele wspólnego ze sportami walki. Ze słabszymi rywalami jeszcze trochę boksuje, ale z poważnymi unika wymian jak diabeł święconej wody. Skuteczny antyboks polegający na uciekaniu po ringu przez 9 minut i punktowaniu obcierkami przyniósł mu jednogłośne zwycięstwo, choć kilka razy mocno oberwał, a w 3 rundzie nawet zaliczył dechy (co prawda chyba po ciosie w tył głowy).
Kubańczycy z rywali zrobili przybory.
Moim zdaniem sędzia postąpił słusznie, dając ostrzeżenie Davisowi. Zmusił go w ten sposób do otwartej walki i Davis tę walkę wygrał. Bez tego ostrzeżenia wygrałby zapewne "po kubańsku", czyli uciekając i klinczując. Co do Kubańczyków, to bardzo podoba mi się Andy Cruz, który jest wyjątkowo wszechstronny. Natomiast jego starsi koledzy (La Cruz, Lopez, Alvarez, Iglesias) uczyli się boksu za czasów maszynek punktowych i dalej boksują w myśl zasady, że obcierka w ramię i bomba na szczękę to jest taka sama jedna sztuka ciosu do zaliczenia. A że walki sędziują sędziowie też z epoki maszynek, to podświadomie punktują po staremu i dają im wysokie zwycięstwa. Na ostatnich dużych imprezach (mistrzostwa świata i kontynentów) sędziowie trochę premiowali atak i panowanie na ringu, ale w Tokio "wróciło stare". To sprawi, że boks amatorski, który od kilku lat zaczął zyskiwać trochę kibiców, ponownie ich straci, bo nikt nie chce oglądać "nudziarzy".
Jep, nie da się ukryć.
Lubię boks gdzie wykorzystuje się wszelkie atuty i jak bokser ma genialną obronę "na nogach" i potrafi z tego korzystać to ok, ale na Swaroga! niech za tym idzie faktycznie boks i pkt za ciosy a nie za wrażenie artystyczne