FROCH: FAWORYTEM WCIĄŻ FURY, ALE CZAS PŁYNIE NA KORZYŚĆ WILDERA
Co prawda Tyson Fury (30-0-1, 21 KO) i Deontay Wilder (42-1-1, 41 KO) pauzują dokładnie tyle samo, jednak zdaniem Carla Frocha czas płynie na korzyść Wildera.
W lutym 2020 "Król Cyganów" sprawił mistrzowi WBC wagi ciężkiej straszne lanie (TKO 7). Walka numer trzy miała odbyć się w lipcu 2020, potem wrześniu, grudniu, aż w końcu Wilder zmusił w sądzie Fury'ego do walki 24 lipca tego roku. Kiedy jednak Anglik miał wynik pozytywny na Covid-19, pojedynek znów został przełożony. Nieoficjalnie na 9 października. To będzie dla obu panów powrót po dwudziestomiesięcznej przerwie. I choć to Wilder jest starszy, zdaniem "Kobry" gorzej na tym wszystkim wyjdzie Fury.
"Byłem zawiedziony, bo naprawdę czekałem na tę walkę. Co prawda ich drugi pojedynek był jednostronny, lecz kogoś takiego jak Wilder nie można nigdy skreślać, to przecież wielki puncher. Kolejne opóźnienie zrani Tysona. Obaj pauzują tyle samo, ale to Wilder będzie bardziej głodny i zdeterminowany, to on ma coś do udowodnienia. Został wyśmiany i skreślony przez wielu ludzi. Fury nie był w najwyższej formie fizycznej w pierwszej walce, a i tak zremisował. W drugiej absolutnie zdominował i pobił Wildera, więc teraz może myśleć 'Czy ja naprawdę tego potrzebuję'? A Wilder będzie niczym facet w ogniu. Dlatego wydaje mi się, że kolejna przerwa i opóźnienie bardziej dotknie i zrani Tysona. On kocha sport i nie wychodzi z sali, tylko ile można utrzymywać się w pełnej motywacji? Czas płynie na korzyść Wildera, choć moim faworytem wciąż byłby Fury, który potrafi wykorzystać przewagę wzrostu i wagi" - napisał w swoim felietonie Froch, wielki, potrójny mistrz kategorii super średniej.