WŁODARCZYK O TRENINGACH Z LICZIKIEM I WALCE Z RÓŻAŃSKIM
Krzysztof Włodarczyk (58-4-1, 39 KO) pauzuje od 2019 roku, ale wróci w sobotni wieczór starciem z Wadymem Nowopaszynem (6-2, 2 KO). Dla byłego dwukrotnego mistrza świata wagi junior ciężkiej będzie to debiut z Andrzejem Liczikiem w narożniku oraz powrót do sportu po krótkiej odsiadce.
- Jest dobrze, dogadujemy się. Trener chce wprowadzić kilka zmian w mojej postawie i boksie, pobudzić pewne rzeczy, które do tej pory były "uśpione". Nie mogę stać za podwójną gardą i czekać na gwiazdkę z nieba, tylko mam boksować. Nie mogę stać po ciosie i czekać, aż rywal mi odda, tylko mam bić i schodzić na bok, bić i na bok - powiedział "Diablo" w rozmowie z Mateuszem Fudalą.
Włodarczyk niedawno rzucił rękawice Łukaszowi Różańskiemu (14-0, 13 KO), pogromcy Sosnowskiego, Ugonoha i Szpilki, choć nie ukrywa, że najpierw chce sprawdzić formę na tle Nowopaszyna.
- Zobaczmy najpierw jak zaprezentuję się w ringu po przerwie. Niemniej jednak myślę, że byłby to interesujący pojedynek i jestem nim jak najbardziej zainteresowany. Jeśli Łukasz chciałby zmierzyć się z byłym mistrzem świata, to będę gotowy. Możemy to zrobić nawet w Rzeszowie, boksowałem tam kilka razy i mam wyłącznie miłe wspomnienia - dodał Włodarczyk.
Krzysiek piastował pas IBF w latach 2006-07 oraz tytuł WBC w latach 2010-14. Jest jednym z najbardziej utytułowanych polskich pięściarzy zawodowych w historii, lecz najlepsze lata ma już za sobą. Kto więc dziś byłby Waszym faworytem?
Pojętny ten Krzysio, że już w wieku 40 lat nauczył się na pamięć tak skomplikowanych zasad boksu. Ale jakby chwilowo zapomniał, co ma robić w ringu, to zawsze może obrócić się w stronę swojego narożnika i zapytać: "Trenerze, prać?"