RAFAEL: GOŁOTA MIAŁ MASĘ TALENTU, ALE BYŁ SKOŃCZONYM CYMBAŁEM
Wczoraj obchodziliśmy 25. rocznicę pierwszej walki Andrzeja Gołoty z Riddickiem Bowe'em. Na bardzo brutalny komentarz dotyczący kariery Polaka pozwolił sobie z tej okazji znany amerykański dziennikarz Dan Rafael.
ĆWIERĆ WIEKU MINĘŁO - ANDRZEJ GOŁOTA vs RIDDICK BOWE >>>
- Gołota miał masę talentu, ale był skończonym cymbałem. Najsłabszym psychicznie zawodnikiem w dziejach. O ile się nie mylę, jest jedynym "ciężkim", który walczył o wszystkie cztery pasy mistrzowskie i ani razu nie wygrał - stwierdził Rafael.
Przypomnijmy, że Andrzej Gołota walczył o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej czterokrotnie: w 1997 roku przegrał przez nokaut w pierwszej rundzie z Lennoxem Lewisem (walka o pas WBC), w 2004 roku zremisował z Chrisem Byrdem (walka o pas IBF), w 2004 roku przegrał jednogłośnie na punkty z Johnem Ruizem (walka o pas WBA), a w 2005 roku przegrał przez TKO w pierwszej rundzie z Lamonem Brewsterem (walka o pas WBO).
Ktoś chyba średnio ogarnia świat, jak widać nie tylko on jeden ;)
100 procent racji, na kogoś takiego jak Gołota możemy czekać dziesięciolecia, w latach gdy boks wyszedł poza sport i stał się popkulturą, nasz Andrzej był czołową jego postacią
Fakty są takie, że Gołota nie miał papierów na mistrza z prawdziwego zdarzenia i szereg wad dyskwalifikujących na najwyższym poziomie. Co więcej, resume Andrzeja, odarte z legendy o walkach z Bowe, również jest takie sobie. Tak naprawdę jego najlepszym skalpem jest Nicholson, którego Goły potraktował w swoim stylu z baniaka, co ustawiło losy walki. No i w końcu Gołota w 1996 miał b. dużo szczęścia trafiając na tak słabego "Big Daddy'ego". R. Bowe z 96 dzieli przepaść od R. Bowe z 92.
No tu się z Rafem nie zgodzę, mamy łysego pretendenta do tronu. Też Polaka, notabene.
Całym sercem za Andrzejem!