DE LA HOYA: DWIE POKAZÓWKI, A POTEM CHCĘ WALKI Z CANELO
Oscar De La Hoya (39-6, 30 KO) najpierw stoczy walkę pokazową, ale jeden z najwybitniejszych pięściarzy w historii, mistrz świata aż sześciu kategorii, pomimo 48 lat na karku poważnie myśli o walkach z najlepszymi.
"Złoty Chłopiec" pauzuje od grudnia 2008, czyli od czasu, gdy dał się namówić Manny'emu Pacquiao na zbicie do granicy 65,7 kilograma. Wyglądał wtedy na odwodnionego do granic możliwości i "Pac-Man" bez problemu odesłał go na sportową emeryturę. Ale mistrz olimpijski z Barcelony (1992) wierzy, iż wciąż stać go na rywalizację z najlepszymi, z Saulem Alvarezem (56-1-2, 38 KO) włącznie.
Oscar wystąpi 11 września na gali organizowanej przez platformę Triller, która pokazała walkę Tyson vs Jones Jr. Jego rywalem będzie mocno bijący, przynajmniej w świecie MMA, Vitor Belfort. I podobno właśnie pokazówka Mike'a Tysona tak natchnęła De La Hoyę, że ten uwierzył, iż może pobić samego Canelo.
- To właśnie ty zainspirowałeś mnie do powrotu, tak dobrze wyglądałeś z Royem Jonesem. Kiedy cię zobaczyłem, pomyślałem sobie "Ja też tak chcę". To ty mnie natchnąłeś do powrotu - powiedział De La Hoya do Mike'a Tysona w jego programie.
DE LA HOYA: CANELO JEST JAK RICARDO MAYORGA >>>
- Chcę stoczyć dwa takie pojedynki pokazowe, by potem wyjść już do normalnej, prawdziwej walki. Chcę spotkać się w walkach dwunastorundowych z Floydem Mayweatherem i Saulem Alvarezem - powiedział De La Hoya, który, delikatnie mówiąc, nie przepada za Canelo, co działa zresztą również w drugą. A przecież panowie przez lata współpracowali.